Kobieca reprezentacja Polski we wtorkowe popołudnie rejsowym samolotem Air Italia udała się do Włoch na pierwszy mecz w grupie 3 preeliminacji mistrzostw Świata. Marszruta podróży Biało-czerwonych przewidywała lądowanie w Wenecji, skąd minibusami kadra miała przejechać 60 km do Oderzo. Tam w czwartek o godz. 20:00 podopieczne Kima Rasmussena zagrają o punkty.
Monika Stachowska i Karolina Siódmiak
Kim Rasmussen nie może narzekać na losowanie
Prezentujemy fragment wywiadu jakiego szkoleniowiec polskiej drużyny udzielił miesięcznikowi „Handball Polska”:
Grę zaczniemy je od wyjazdowego spotkania z drużyną narodową Italii. Co wiemy o włoskiej kadrze?
– Udało mi się łatwo zdobyć nagrania dwóch meczów Włoszek z reprezentacją Danii. Muszę przyznać, że Italia gra tak jak zespół niżej sklasyfikowany w światowym rankingu i nie jest to piłka ręczna, do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni. Ale to nie znaczy wcale, że to bardzo słaby zespół. Moje rodaczki szczególnie w wyjazdowym spotkaniu miały problemy w pierwszej połowie. Tak, jakby nie rozumiały stylu gry przeciwniczek. To samo może spotkać i Polskę.
Jeszcze ostatnia wypowiedź przed wylotem dla telewizji Polsat
Nie ma zatem mowy o lekceważeniu rywalek?
– Nie, tym bardziej, że spodziewam się, iż pierwsze 30 minut może być badaniem realnej siły reprezentacji Włoch. Nie mam jednak najmniejszych wątpliwości, że wygramy to spotkanie, dziś natomiast nie jestem w stanie przewidzieć, czy będzie to ładny mecz, czy raczej ostra walka.
Białorusinki przynajmniej na papierze wydają się mocniejszym rywalem, a zmierzymy się z nimi w Legionowie tuż po powrocie z Italii.
– W przypadku Białorusi zaprocentowały dobre kontakty z reprezentacją Niemiec, prowadzoną przed mojego rodaka Heinego Jensena. Jak widać, warto nawiązywać współpracę i wymieniać się materiałami. Bez wątpienia będziemy faworytem i tego spotkania, i naszej grupy. To przyjemne uczucie, bo dawno nie występowaliśmy w tej roli. Sprawa jest prosta – chcemy wygrać wszystkie mecze i pewnie zakwalifikować się do fazy play-off. Nareszcie nie możemy mówić o pechowym losowaniu.
Więcej w najnowszym wydaniu "Handball Polska"
Fot. Kuba Gucma (4)