– Żałuję bardzo tej kontuzji, żałuję, że nie mogę już pomóc chłopakom. Będę ściskał za nich kciuki, a w zasadzie kciuka i gorąco dopingował. Wierzę, że są w stanie osiągnąć naprawdę wiele na tych mistrzostwach. Oby w kolejnych meczach dopisywało im już tylko więcej szczęścia, obym wyczerpał już limit pecha… – mówi Mariusz Jurkiewicz, który jeszcze dziś opuści kolegów z reprezentacji i uda się pociągiem do Madrytu.
Mariusz Jurkiewicz dzielnie znosi nieprzyjemny uraz dłoni /Fot. JKM (2)
W stolicy Hiszpanii zawodnik przejdzie kolejna serię badań, pod okiem klubowego lekarza z Atletico, który zadecyduje o tym czy potrzebna będzie operacja zespolenia pękniętych fragmentów kości śródręcza.
– Niestety zostawiam chłopaków przed najważniejszymi meczami i to boli zdecydowanie bardziej niż sama kontuzja. Mimo to jestem pewien, że poradzą sobie beze mnie, nie ma ludzi niezastąpionych. To jest niestety specyfika sportu wyczynowego, a w szczególności piłki ręcznej, kontuzje to nasz chleb powszedni i musimy się do nich przyzwyczaić – mówi ze spokojem „Kaczka”.
W przypadku gdyby konieczna okazała się operacja rozgrywającego czeka zapewne około 6-8 tygodniowa przerwa w treningach.