15 stycznia 2013

Polacy obudzili się za późno

To dla nas bardzo ważny mecz, pierwszy poważny test na tym turnieju – podkreślali Polacy przed spotkaniem ze Słowenią. Po znakomitej w wykonaniu Biało-czerwonych pierwszej połowie, w drugiej nastąpił niezrozumiały przestój, bezlitośnie wykorzystany przez rywali. Końcówka to wojna nerwów, w której lepsi okazali się Słoweńcy wygrywając 25:24.

/Fot. ZPRP (4)  

Do spotkania Biało-czerwoni przystąpili bez kontuzjowanego Mariusza Jurkiewicza, z braćmi Jureckimi na środku bloku defensywnego.

Początek to była zacięta walka o każdy metr boiska, już po paru minutach musieli interweniować masażyści obu zespołów. W naszych szeregach szalał Michał Jurecki, który po chwili miał na swoim koncie już trzy trafienia, ale Słoweńcy nie tracili dystansu.

Znakomicie grała nasza obrona (4 przechwyty po 12 minutach) i mieliśmy szansę odskoczyć na dystans większy niż jedna bramka, niestety dwukrotnie ze skrzydła pomylił się Robert Orzechowski. Na szczęście takich problemów nie miał Adam Wiśniewski, który grał z opatrunkiem osłaniającym trzy szwy założone na czole – to pamiątka po wczorajszym starciu z Arabią Saudyjską. Po kwadransie prowadziliśmy 8:7.

Jeszcze lepiej spisywała się grupa około 200 kibiców, którzy wspaniale dopingowali nasz zespół. W końcówce pierwszej partii, pod presją naszej obrony, przeciwnicy zaczęli się gubić w ataku. Co ciekawe podobnie Polacy, ale w jakiś magiczny sposób po odbitych rzutach piłka wracała w nasze ręce, a z ponowienia byliśmy już zdecydowanie skuteczniejsi.

Nie sposób nie odnotować wyśmienitej formy obu bramkarzy, zarówno Szmal jaki i Prost wielokrotnie ratowali swoje zespoły przed utratą bramki. Do przerwy prowadziliśmy 14:11.

Druga partia zaczęła się od przestoju Biało-czerwonych w ataku, straty i nieprzygotowane rzuty szybko odbiły się na wyniku. Zrobiło się 14:14 i trener Biegler musiał poprosić o czas.

Naszą niemoc przełamał dopiero niezawodny Bartek Jurecki, była to bramka na 15:16. Nie funkcjonowała nasza defensywa, w ataku piłka chodziła znacznie wolniej, to była woda na młyn rywali.

W 40. minucie Krzysztof Lijewski miał skuteczność 0/8, a Polska przegrywała druga połowę 1:9. W końcu sygnał do ataku dał znakomitymi interwencjami Szmal, obudził się Lijewski, który dwukrotnie pokonał Prosta. Na boisku pojawili się Syprzak i Bielecki.

Z czterech goli straty zrobił się jeden (19:20) i w serca polskich kibiców wlała się nadzieja. Końcówka to absolutna wojna nerwów i gra gol za gol. Polacy mieli swoje szanse na doprowadzenie do remisu, ale zatrzymywał ich Prost. Głównie swojemu bramkarzowi Słoweńcy zawdzięczają zwycięstwo 25:24.   

z Saragossy Jan Korczak-Mleczko

SŁOWENIA – POLSKA 25:24 (11:14)

SŁOWENIA: Skof, Prost – Bilbija, Dobelsek, Kavticnik, Bezjak, Dolenec 7, Skube, Bundalo, Zvizej M. 1, Zvizej L. 1, Gaber, Zorman 2, Marguc, Mackovsek 8, Gajic 6.

Trener: Denic                                             

POLSKA: Szmal, Wichary – Jaszka 3, Lijewski 4, Bielecki 1, Bartczak 1, Wiśniewski 2, Jurecki B. 5, Chodara, Jurecki M. 5, Syprzak 1, Krajewski, Kubisztal, Szpera, Orzechowski 2.

Trener: Biegler

Sędziowali: Badula – Ondogrecula (Słowacja)

Zapraszamy też do relacji „na żywo” ze spotkania na związkowym profilu Twitter’owym. Aby przejść do relacji kliknij TUTAJ.

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest