Szczypiorniści Orlen Wisły Płock w 4. kolejce rozgrywek grupowych Pucharu EHF wygrali we własnej hali z Mariborem Branik 30:26 (15:12). Wicemistrzowie Polski mają teraz lepszy bilans bezpośrednich spotkań ze słoweńskim zespołem, ale dalej nie są pewni awansu do następnej fazy rozgrywek. Kolejne spotkanie już 16 marca, a przeciwnikiem „Nafciarzy” będzie norweskie Elverum Handball.
/Fot. Piotr Augustyniak
Mecz ze Słoweńcami miał dać odpowiedź czy „Nafciarze” w dalszym ciągu będą liczyć się w walce o awans do kolejnej fazy Pucharu EHF. By tak się stało musieli oni wygrać wszystkie trzy spotkania. Wicemistrzowie Polski byli niezwykle zmotywowani i pełni wiary w swoje umiejętności, które musieli przełożyć na wydarzenia na parkiecie. W szeregach płocczan nie mógł wystąpić Petar Nenadić, który wciąż narzekał na uraz oraz Ivan Nikčević.
Już w pierwszej minucie wynik spotkania otworzył Špelić, który w poprzednim meczu okazał się najskuteczniejszym zawodnikiem swojego zespołu. Od samego początku dobrze w bramce prezentował się Marin Šego, dzięki któremu po pięciu minutach na tablicy w Orlen Arenie widniał remis, 2:2. Kolejne minuty to dobra gra w obronie obu drużyn, jednak od stanu 3:3 to gospodarze przejęli inicjatywę i zaczęli budować przewagę.
Dobrze prezentował się Michał Kubisztal, który wraz z Ghioneą i Syprzakiem wyprowadził Wisłę na 9:6 (16’). Niestety zaraz po tym karę dwóch minut otrzymał Ferenc Ilyés, co ograniczało poczynania defensywne podopiecznych Larsa Walthera. Po przejęciu Kubisztala kolejną bramkę rzucił Adam Wiśniewski, chwilę później ponownie skuteczny był Šego, a wykorzystany rzut karny zapewnił „Nafciarzom” pięć bramek przewagi (11:6; 18’). Kiepska postawa Słoweńców zmusiła ich trenera do przerwy na żądanie.
Grę gości prowadził Špelić, jednak odpowiedzią Wisły były efektywne dogrania do obrotowego. Kamil Syprzak nie mylił się, co pozwalało zachować wypracowaną przewagę 4-5 bramek. Lepiej niż w pierwszym meczu obu drużyn spisywała się obrona wicemistrzów Polski, dzięki czemu pokonanie bramkarza nie było dla Słoweńców prostym zadaniem. Ich rzuty trafiały na blok bądź interweniował sam Šego, jednak na ich szczęście piłka wracała i możliwe było ponowienie ataku.
W 24. minucie, przy stanie 14:9, goście przebudzili się i mozolnie odrabiali straty. Duża w tym zasługa samych Wislaków, którzy zaczęli popełniać błędy własne. Do końca pierwszej połowy zdobyli oni tylko jedną bramkę, co było doskonałą okazją dla Mariboru, by zmniejszyć straty. Dwa trafienia Spende oraz jedno Tarabochii umożliwiło im zejście do szatni przy wyniku 15:12 dla gospodarzy.
Początek drugiej części meczu to istny pokaz gry Wisły. Z każdą akcją przewaga rosła, odbierając powoli gościom nadzieję na korzystny rezultat. Wychodziło praktycznie wszystko, dzięki czemu po siedmiu minutach było już 20:13. Słoweńcy wydawali się być zaskoczeni takim obrotem sprawy, jednak starali się podnieść i nawiązać walkę. Właśnie wtedy dał o sobie znać Soštarić, który zdobywając cztery bramki z rzędu zdecydowanie poprawił sytuację swojej drużyny (22:18; 42’). Spotkało się to z reakcją, chcącego uspokoić grę, Larsa Walthera.
Wydawało się, że gorszy fragment gry przerwie Paweł Paczkowski, jednak młody rozgrywający zaliczył swoją kolejną stratę. Całe szczęście na posterunku był Marin Šego, a w kolejnej akcji trafił Valentin Ghionea. Rzutem z biodra odpowiedział Zarabec, indywidualną akcją popisał się Kubisztal i było już 24:19 (46’). Tego dnia o pechu mógł mówić Spende, który raz po raz obijał słupki płockiej bramki.
Słoweńcy starali się zmniejszyć dystans dzielący ich od rywala, ale na chęciach się kończyło. Nie byli bowiem w stanie zagrozić płocczanom i skutecznie powalczyć o zwycięstwo. Ciężar gry na własne barki próbował wziąć Tarabochia, jednak dopiero przy trzeciej próbie udało mu się pokonać bramkarza Wisły. Ostatnie minuty, pomimo licznych kar i nerwowości, to wyczekiwanie końca, bowiem pewne było, że dwa punkty pozostaną w Płocku. Z perspektywy rywalizacji w grupie są one niezwykle ważne. Dzięki nim „Nafciarze” zachowują szansę na awans do kolejnej fazy.
Orlen Wisła Płock – RK Maribor Branik 30:26 (15:12)
Wisła: Šego, Wichary – Kubisztal 9 (2), Syprzak 6, Wiśniewski 5, Ghionea 5, Kavaš 2, Paczkowski 1, Eklemović 1, Toromanović 1, Ilyés, Spanne, Chrapkowski, Zołoteńko, Twardo.
Maribor: Pešić, Čudić – Tarabochia 6 (2), Špelić 5, Soštarić 5, Razgor 3 (1), Spende 2, Zarabec 2, Šimić 2, Oštir 1, Pučnik, Sok, Mlakar, Štefanič, Mirković, Svalina.
Sędziowali: Novikov – Perepilitsy (obaj Ukraina).
dla zprp.pl Piotr Czajkowski