14 kwietnia 2013

Mecz pełen emocji, Vive z Pucharem

Finał PGNiG Pucharu Polski w Arenie Legionowo przysporzył kibicom nie lada emocji. Po walce do ostatnich sekund z końcowego zwycięstwa cieszyli się zawodnicy Vive Targi Kielce, którzy pokonali graczy Orlen Wisły Płock 28:27 i po raz piąty z rzędu, a dziesiąty w historii, wywalczyli cenne trofeum.

 

Po wysokich półfinałowych zwycięstwach nad Azotami i Chrobrym szczypiorniści płockiej Wisły i Vive stanęli naprzeciw siebie, by walczyć o Puchar Polski. Kielczanie, jako obrońcy trofeum, przystępowali do tej rywalizacji jako faworyci, jednak „Nafciarze” pragnęli zmazać plamę po niepowodzeniu w europejskich pucharach i udowodnić, że wcale nie stoją na straconej pozycji.

Pierwszą bramkę wielkiego finału zdobył Adam Wiśniewski, jednak szybką odpowiedzią było trafienie Krzysztofa Lijewskiego. Ładną, indywidualną akcją popisał się Michał Jurecki, jednak jeszcze lepiej w bramce płocczan zachował się Šego. Początek spotkania był niezwykle wyrównany i zapowiadał spore emocje. Żaden z zawodników nie odpuszczał i można było odczuć wagę tego spotkania. W 5. minucie doszło do starcia między Bieleckim i Toromanoviciem, jednak skończyło się tylko na wymianie słów.

Bardzo dobrze w bramce spisywał się zarówno Szmal, jak i Šego. Różnica polegała jedynie na tym, że po rzutach płocczan to właśnie Wiślacy zbierali piłkę i po przejęciu umieszczali ją w bramce rywala (5:4). Minutę później na prowadzeniu byli już kielczanie, którzy bezlitośnie wykorzystali niedokładne podania Wiślaków (5:6). Dobra gra w defensywie zawodników obu drużyn wymuszała błędy, przez co przez parę minut nie padła żadna bramka. Dopiero w 15. minucie stan ten przerwał Tomasz Rosiński (6:7).

„Nafciarze” próbowali gry z kołem, jednak kielczanie byli na to przygotowani. Swojej szansy szukał również Nikola Eklemović, który po przejściu obrońców napotykał na Szmala. Problemy mieli także podopieczni Bogdana Wenty, którzy nie byli w stanie wypracować sobie klarownej pozycji rzutowej. Po dobitce Adama Wiśniewskiego na tablicy w Arenie Legionowo było 9:9 (19’). Przy stanie 10:10 kielczanie wykorzystali dwa błędy rywali, dzięki czemu po raz kolejny wyszli na prowadzenie. Na reakcję wicemistrzów Polski nie trzeba było długo czekać, wystarczyły dwie akcje, by doprowadzili do remisu (12:12).

 

Gdy karę dwóch minut otrzymał Uroš Zorman, Bogdan Wenta zastosował manewr, który widzieliśmy już w spotkaniach Ligi Mistrzów. W miejsce bramkarza pojawił się Tomasz Rosiński, a chwilę przed tym trener Vive poprosił o czas, by wyjaśnić swoim podopiecznym rozegranie kolejnych akcji. Ostatnie minuty to skuteczne interwencje Sławomira Szmala, dzięki któremu kielczanie zatrzymali rywala i byli w stanie odskoczyć na dwie bramki. Równie dobrze grał Šego, co powodowało, że w pierwszej połowie w głównych rolach wystąpili obaj bramkarze.

W drugiej połowie w szeregach płocczan na parkiecie pojawili się Nikčević oraz Spanne, natomiast po stronie kieleckiej Buntić i Jachlewski. Defensywa obrońców trofeum prezentowała się przyzwoicie, przez co kibice Wisły na pierwsze trafienie musieli czekać aż siedem minut. Czasu nie marnowali za to szczypiorniści ze świętokrzyskiego, którzy po każdym przechwycie wyprowadzali kontratak i powiększali swoją przewagę (13:18).

 „Nafciarzom” brakowało osoby, która stworzyłaby zagrożenie z drugiej linii. Swojej formy w pełni nie prezentował Michał Kubisztal, dlatego też szansę dostał Piotr Chrapkowski. Kielczanie natomiast okazywali się szybsi i po akcjach Zormana oraz Bunticia zdobywali kolejne bramki. Problemy przysporzyła im wysunięta obrona Wisły, a dokładniej grający na jedynce Ivan Nikčević. Pozwoliło to podopiecznym Krzysztofa Kisiela zmniejszyć stratę do trzech oczek (17:20).

Na 16 minut przed końcem doszło do małego nieporozumienia. Sędziowie odgwizdali faul biegnącego do kontrataku Mateusza Jachlewskiego, natomiast po drugiej stronie boiska kary dwóch minut za dyskusję otrzymali Piotr Grabarczyk oraz Bostjan Kavaš. Pierwsze skrzypce w ataku Vive grał Denis Buntić, którego indywidualne akcje rozrzucały płocką obronę. „Niebiesko-biało-niebiescy” pozbierali się i mozolnie odrabiali straty – po kontrataku Adama Wiśniewskiego było już 20:22.

 

Kibiców czekała niezwykle emocjonująca końcówka. Gdy wydawało się, że Wiślacy są na jak najlepszej drodze, by zbliżyć się do rywala, faul w ataku popełnił Nikola Eklemovic. Po chwili to płocczanie grali w przewadze, bowiem karę otrzymał Tomasz Rosiński, jednak nie trwało to długo – taki sam los spotkał Adama Wiśniewskiego. Arbitrzy nie żałowali wykluczeń i na trzy minuty przed końcem odesłali na ławkę Ferenca Ilyésa. „Nafciarze” grali więc czterech na sześciu.

Rzut karny obronił Šego, na środku rozegrania grał Nikčević, a po prawej stronie Valentin Ghionea. Przynosiło to efekt w postaci bramek, jednak w dalszym ciągu kielczanie mieli dwubramkową przewagę (26:28). Niezwykle ważną akcję zmarnował Michał Jurecki, a chwilę później doszło do spięcia między Rastko Stojkoviciem i Kamilem Syprzakiem. Obaj dostali dwuminutowe kary, a po chwili ujrzeli czerwone kartki.

Na 24 sekundy przed ostatnim gwizdkiem z linii siedmiu metrów wykorzystał Ghionea i ostatnie słowo należało do podopiecznych Bogdana Wenty, który poprosił o czas. Do końca spotkania pozostały jednak cztery sekundy, przez co losy Pucharu Polski wydawały się być już rozstrzygnięte. Vive po raz piąty z rzędu cieszyło się ze zdobycia trofeum.

/Fot. G.Trzpil (6)

Orlen Wisła Płock – KS Vive Targi Kielce 27:28 (12:14)

Orlen Wisła: Šego, Wichary – Ghionea 9 (8), Wiśniewski 6, Nikčević 3, Toromanović 2, Syprzak 2, Eklemović 2, Spanne 1, Kubisztal 1, Kavaš 1, Chrapkowski, Zołoteńko, Twardo, Ilyés.

Vive Targi: Szmal, Losert – Zorman 4, Lijewski 3, Jurecki 3, Jachlewski 3, Stojković 3, Čupić 3 (1), Olafsson 2, Buntić 3, Rosiński 2, Musa 1, Bielecki 1, Štrlek, Grabarczyk, Tomczak.

Kary: Wisła – 16 min. Vive – 14 min.

Czerwone kartki w 59. minucie dla Rastko Stojkovicia oraz dla Kamila Syprzaka.

Sędziowali: Krzysztof Bąk – Kamil Ciesielski (obaj Zielona Góra).

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest