W ostatnim meczu pierwszej fazy mistrzostw świata, Polki zmierzą się z Norweżkami, a więc aktualnymi mistrzyniami olimpijskimi i świata. Skandynawki prowadzą w tabeli z kompletem zwycięstw, ale w polskiej ekipie, pomimo szacunku do osiągnięć rywalek, panują bojowe nastroje.
Na pewno mamy też szansę powalczyć o zwycięstwo, to jest sport i nie podejdziemy do tego meczu jak na stracenie. Kluczem do sukcesu będzie skuteczna gra w ofensywie i kreatywność, jeżeli będziemy zdobywać bramki, automatycznie nie damy rywalkom tak wielu szans do wyprowadzania kontrataków – mówił wczoraj trener Kim Rasmussen.
Niektórzy zdziwili się, że szkoleniwoiec polskiego zespołu, podał dwunastkę „pewniaczek” już w pierwszej połowie listopada. Tymczasem Islandczyk Thorir Heirgersson, szkoleniowiec Norwegii od 2009 r. w tym samym czasie „uspokoił” już aż 15 zawodniczek, powołując je oficjalnie na turniej w Serbii.
Informacją numer jeden jest powrót do kadry znakomitych Camilli Herrem i Nory Mork. Ta druga może śmiało uchodzić za jedną z najlepszych prawoskrzydłowych globu, obok Brazylijki Alexandry do Nascimento, Czarnogórzanek Radicevic i Petrovic czy Ukrainki Julii Manacharovej. Jej dodatkowym atutem jest to, że z równym powodzeniem może wystąpić na prawym rozegraniu i chyba na tej pozycji będzie ustawiana w reprezentacji kraju.
Norweżki wprawdzie w ostatniej mistrzowskiej imprezie zajęły „tylko” drugie miejsce, ulegając w finale EHF Euro 2012 Czarnogórze, ale z pewnością to wciąż genialna w swej konsekwencji drużyna.