W 1/8 finału Płocka Orlen Wisła, po bardzo dobrym spotkaniu, wygrała na własnym terenie z węgierskim MKB-MVM Veszprém, dla którego była to dopiero druga porażka w Lidze Mistrzów w tym sezonie. Mecz stał na wysokim poziomie i patrząc na rywalizację w Płocku, wicemistrzowie Polski nie stoją w rewanżu na straconej pozycji.
/Fot. G.Trzpil
W mecz lepiej weszli goście, którzy po pięciu minutach prowadzili różnicą dwóch bramek, 1:3. Wtedy to lepiej zaczęła spisywać się defensywa „Nafciarzy”, dzięki czemu Węgrzy zaliczyli stratę, a Valentin Ghionea miał okazję na wyprowadzenie kontrataku (4:3; 6 min.). Spotkanie było bardzo wyrównane, obie drużyny prowadziły grę systemem „bramka za bramkę”, a wszystko to w towarzystwie świetnego dopingu płockich kibiców.
Dopiero po kwadransie podopieczni Manolo Cadenasa zdołali wypracować przewagę dwóch bramek (11:9; 16 min.). Szczypiorniści Veszprém nie pozwolili jednak na taki bieg wydarzeń i po trafieniach Momira Ilicia doprowadzili do remisu (12:12; 21 min.). Goście bardzo dobrze prezentowali się jeśli chodzi o rzut z drugiej linii. Umożliwiło im to powrót na prowadzenie, jednak płocczanie nie pozwolili rywalom na narzucenie własnego rytmu gry. Ostatnie minuty to kilka nieskutecznych akcji zawodników obu drużyn. Grający w osłabieniu goście zdjęli bramkarza, by przeprowadzić akcję w pełnym składzie, co natychmiast wykorzystał Mariusz Jurkiewicz, któremu udało się przechwycić piłkę i skierować ją do pustej bramki (15:14; 27 min.). Kibice byli więc świadkami bardzo dobrego spotkania, którego pierwsza część zakończyła się remisem.
Przerwa nie zaszkodziła żadnej z drużyn. Gospodarze dobrze spisali się w obronie i już po chwili byli na dwubramkowym prowadzeniu (19:17; 34 min.). Wiślaków można było pochwalić za małą ilość błędów własnych, co miało swoje odzwierciedlenie w wyniku (22:20; 39 min.). Niestety dobrze spisywał się Mirko Alilović, więc wicemistrzowie Polski nie mogli w pełni przejąć kontroli nad meczem. Swoje umiejętności pokazał jednak Angel Montoro, dzięki któremu przewaga płocczan utrzymywała się nawet przy grze w osłabieniu. Swoje z kontrataku dołożył też Ghionea, co musiało spotkać się z reakcją Carlosa Ortegi (25:22; 42 min.).
Jego rady nie przyniosły jednak efektu. Po powrocie na parkiet kontratak wykorzystał Jurkiewicz, a swoją obecność w bramce zaznaczył Marcin Wichary. Bramkarz Wisły zachęcał swoich kolegów do dalszej walki, a ci nie pozostawali mu dłużni. Na parkiecie sporo było biegania i szybkich akcji, niekiedy jednak zakończonych nieskutecznym rzutem (28:25; 47 min.). Słowa pochwały należały się Syprzakowi, z którym dobrze współpracowali płoccy rozgrywający, a także Wicharemu, który m.in. zatrzymał z rzutu karnego Ilicia (29:26; 49 min.).
Ostatnie minuty nie różniły się niczym od całego spotkania. Zawodnicy obu drużyn walczyli o każdą piłkę, dobrze spisywali się zarówno w ataku jak i obronie, prezentując wyrównany poziom. W dalszym ciągu dwie bramki przewagi mieli gospodarze, jednak Węgrzy próbowali wielu rozwiązań w ataku, by zniwelować straty (33:30; 57 min.). Do bramki Wisły wrócił Marin Šego, któremu pomagała szczelna i aktywna obrona płocczan. Równie dobrze radzili sobie oni po drugiej stronie boiska, jednak ostatnie słowo należało do gości, przez co przed rewanżem płocczanie mają jedną bramkę przewagi. Warto odnotować, iż jest to dopiero druga porażka Węgrów w tej edycji Ligi Mistrzów.
Orlen Wisła Płock – MKB-MVM Veszprém 34:33 (16:16)
Orlen Wisła: Šego, Wichary – Zrnić, Wiśniewski 1, Ghionea 7 (3), Nikčević 4, Toromanović 1, Syprzak 2, Nenadić 5, Jurkiewicz 6, Lijewski 3, Eklemović 3, Montoro 2.
Veszprém: Fazekas, Alilović – Gulyas 3, T. Ivancsik, Ugalde Garcia 5, Vilovski, Schuch, Sulić 9, Ruesga Pasarin, Ilić 7 (3), Nagy 7, Jamali 1, Rodriguez Vaquero 1, Terzić.
Kary: Orlen Wisła – 10 min. (Syprzak – 4 min.; Zrnić, Wiśniewski, Jurkiewicz – 2 min.); Veszprém – 4 min. (Sulić, Terzić – 2 min.).
Sędziowali: Nenad Krstić oraz Peter Ljubić (obaj Słowenia).