Przejść niezauważonym w hali w Magdeburgu w towarzystwie Bartosza Jureckiego to zadanie niemożliwe. Obrotowy reprezentacji Polski od ośmiu sezonów występuje w barwach lokalnego klubu Bundesligi. Podczas prezentacji zawodników przed sobotnim meczem z Niemcami, starszy z duetu braci, dostał wielkie brawa od kibiców zebranych w hali Getec Arena. W podobny sposób fani przywitali Karola Bieleckiego, który przed laty także występował w SC Magdeburg. – To dla nas wyjątkowa chwila – przyznali obaj kadrowicze po zwycięskim boju z gospodarzami.
Po spotkaniu popularny ‘Shreku’ długo nie mógł wrócić do szatni. Nie pozwolili mu polscy kibice, którzy najpierw na boisku, a potem przed szatnią prosili o autografy i robili sobie mnóstwo zdjęć. Co ciekawe, chodzi zarówno o polskich jak i niemieckich fanów!
– Na pewno to zwycięstwo smakuje wyjątkowo. Wprawdzie dziś ta żywiołowo reagująca publiczność nie była po mojej stronie, ale bardzo chcę im podziękować za wspaniałe przyjęcie – podkreślał Jurecki.
Tradycyjnie chwalił całą drużynę, podkreślając kolektyw w polskich szeregach, choć sam był kluczową postacią Biało-czerwonych. Przede wszystkim na linii 7 metrów, w dwumeczu nie pomylił się bowiem przy żadnej z dziewięciu prób z rzutów karnych, niezależnie czy dostępu do niemieckiej bramki bronił Silvio Heinevetter czy Johannes Bitter.
– Wygrała drużyna, znowu pokazaliśmy charakter – stwierdził. Od razu zapowiedział, że zespół da z siebie wszystko podczas styczniowych mistrzostw świata w Katarze. – Jeśli w końcu pojedziemy na wielki turniej w najsilniejszym składzie liczę, ze zaprezentujemy się z jak najlepszej strony. Naprawdę stać nas na wiele – podkreślił obrotowy.
/Fot. N.Barczyk (2)
Wtórował mu kolejny z bohaterów sobotniego starcia – Karol Bielecki, który siedmiokrotnie wpisał się na listę strzelców, a najważniejsze bramki zdobywał w efektownym stylu, po rzutach z dystansu, w kluczowych momentach meczu.
– W pierwszej połowie bramkarz rywali dwukrotnie obronił moje rzuty, ale starałem się o tym nie myśleć po przerwie. Po prostu wyszedłem na boisko i chciałem robić to, co wychodzi mi najlepiej, czyli rzucać gole z dalszej odległości. Mimo, iż przed przerwą prezentowaliśmy się poniżej oczekiwań, wiedzieliśmy, że jesteśmy w stanie dogonić rywali, którym z czasem zaczęło brakować sił. Po zmianie stron znakomicie zaczęła funkcjonować nasza defensywa, od której rywale odbijali się jak od ściany, to był klucz do zwycięstwa – mówił Bielecki.
– Doskonale znam hale w Magdeburgu, to tutaj zaczynałem moją przygodę z liga niemiecką, odnosiłem pierwsze sukcesy, być może w jakimś minimalnym stopniu ułatwiło mi to zadanie. Chciałbym też podziękować naszym kibicom za wspaniały doping, a miejscowym fanom za ciepłe przyjęcie mojej osoby – zakończył polski rozgrywający.