Nasz zespół rozpoczął mecz zbyt nerwowo. Podopieczni Rafała Kuptela chcieli szybko pokonać Florenta Bonneau. Rzutów z dystansu próbowali Przemysław Mrozowicz i Maciej Majdziński. Były one niecelne lub bez zarzutu spisywał się francuski blok. W wyjściowej siódemce zabrakło MVP z poprzedniego wieczoru – Macieja Skibińskiego. Zgodnie z zapowiedziami w składzie pojawił się Konrad Cichocki. Przy stanie 0:3, już w 6 min, o czas poprosił polski szkoleniowiec. Ta przewaga utrzymywała się stosunkowo długo.
Polscy kibice mieli wreszcie powody do zadowolenia po bramkach zespołu gospodarzy, ale przeciwnicy czynili to znacznie częściej. Nic dziwnego, że pierwszy kwadrans Trójkolorowi wygrali 9:5. W tym okresie nasi zawodnicy dwukrotnie byli odsyłani na ławkę kar. Tymczasem powoli rosła przewaga punktowa Francuzów. Wśród nich najbardziej aktywni byli Tom Nozeran i Aymeric Minne, którzy przy wyniku 14:5 rzucili połowę tego dorobku.
Skuteczną receptą na grę przeciw Trójkolorowym była błyskawiczna wymiana podań. To często pociągało za sobą jednak straty piłek lub niecelne rzuty. Sympatycy polskiej reprezentacji, mimo niekorzystnego rezultatu, nie tracili rezonu. Głośnym dopingiem zagrzewali ją do walki. Pod koniec tej części gry na boisku pojawił się Skibiński. Szybko je jednak opuścił z racji nałożonej kary. W pierwszej połowie aż dziewięciu francuskich zawodników trafiło do polskiej bramki.. Wynik, 19:10 dla rywali, nie pozostawiał złudzeń, która drużyna jest lepsza.
Bezpośrednio po wznowieniu gry dwoma efektownymi paradami popisał się Jakub Skrzynmiarz. Po drugiej stronie boiska niestety akcje nie przynosiły korzyści bramkowych. Tak upłynęło blisko sześć minut gry. Dopiero dynamiczne zagrania Bartosza Kowalczyka zmieniły rezultat. Biało-czerwoni na domiar złego popełnili błąd przy zmianie zawodnika przez co osłabili się na kolejne dwie minuty. Pod koniec trzeciego kwadransa, przez 50 sekund, Polacy grali z podwójną przewagą. Skończyło się to jednym trafieniem. Gdy wydawało się, że gra się wyrównała, to Trójkolorowi przeprowadzili kilka kontr.
W ten sposób dalej utrzymywali pokaźną zaliczkę, wynoszącą 10-12 bramek. Po przerwie na żądanie w końcowych minutach gra Polaków nie uległa poprawie. Co więcej wyłącznie zaczęli punktować przeciwnicy. Zwycięstwo Francuzów zostało przypieczętowane rzutem pod poprzeczkę Dika Mema i trudnym technicznie zagraniem Lucasa
Ferrandera.
FRANCJA – POLSKA 34:18 (19:10)
Grupa M2:
1. Węgry 2 4 64:46
2, Francja 2 2 60:52
3. Niemcy 2 2 51:52
4. Polska 2 0 40:65.