Ósma kolejka PGNiG Superligi mężczyzn zakończyła się wysokimi zwycięstwami zabrzan oraz kielczan. Dwa punkty zdobyli również szczecinianie oraz puławianie, którzy wygrali po raz pierwszy w tym sezonie. Kibice byli także świadkami dwóch remisów – w Mielcu oraz w Gdańsku.
MMTS Kwidzyn – Gaz-System Pogoń Szczecin 30:32 (14:20)
Po pierwszych minutach kibice w Kwidzynie mogli z optymizmem oglądać poczynania swoich zawodników. Niestety dobra seria gospodarzy trwała tylko siedem minut, bowiem następne akcje należały do szczecinian, którzy ze stanu 4:5 wyszli na 4:12. Na podopiecznych Krzysztofa Kotwickiego podziałała przerwa, bowiem na drugą połowę wyszli w pełni zmotywowani i z wiarą we własne umiejętności. W 38. minucie, po bramce Michała Pereta, mieli oni tylko dwie bramki straty do przyjezdnych, jednak było to wszystko, na co zawodnicy Gaz-System Pogoni pozwolili gospodarzom w tym spotkaniu. Przewaga ta ponownie wzrosła i choć gospodarze robili, co w ich mocy, nie byli w stanie wydrzeć rywalom choćby punktu.
SPR Stal Mielec – MKS Zagłębie Lubin 37:37 (19:19)
Już pierwsze akcje spotkania udowodniły, że zarówno mielczanom, jak i lubinianom zależy na komplecie punktów. Zawodnicy obu drużyn przeprowadzali szybkie ataki, zapominając jednak o defensywie (6:5; 7 min.). Prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, a tempo gry nie spadało. Druga połowa wyglądała podobnie i choć postawa graczy nie zachwycała, to dostarczyli oni kibicom wielu emocji, bowiem po ostatnim gwizdku sędziów na tablicy widniał remis.
Górnik Zabrze – KS SPR Chrobry Głogów 34:23 (15:8)
Spotkanie w Zabrzu emocjonowało kibiców tylko w pierwszych minutach. Goście zdołali wyjść na prowadzenie, jednak przytrafił im się okres dziewięciu minut bez bramki. Zabrzanie byli bezlitośni i można stwierdzić, że już w pierwszej połowie rozstrzygnęli losy meczu. Drugie trzydzieści minut okazało się formalnością i choć głogowianie poprawili swoją skuteczność, to podopieczni Patrika Liljestranda kontrolowali przebieg wydarzeń i dzięki wygranej utrzymali się w ligowej czołówce.
Wiślacy nie byli w stanie poważnie zagrozić rywalowi / Fot. R Oleksiewicz Pressfocus
Wybrzeże Gdańsk – WKS Śląsk Wrocław 26:26 (10:11)
Rywalizacja beniaminków miała bardzo duże znaczenie dla sytuacji w dolnej części tabeli. Dobrą formę i skuteczność prezentowali bramkarze, a ze względu na popełniane przez zawodników z pola błędy, żadna z ekip nie była w stanie utrzymać się na prowadzeniu. Obraz gry nie ulegał zmianie, co zapewniło kibicom emocje aż do ostatniego gwizdka. Na minutę przed końcem gospodarze mieli bramkę przewagi i mogli przypieczętować zwycięstwo, jednak Aljosa Cudić obronił rzut Marcina Lijewskiego. Chwilę później z linii siedmiu metrów trafił Arkadiusz Miszka, dzięki czemu w Gdańsku doszło do podziału punktów.
KS Azoty Puławy – MKS Nielba Wągrowiec 29:24 (15:14)
Mecz z beniaminkiem z Wągrowca był debiutem na trenerskiej ławce Azotów doświadczonego Ryszarda Skutnika. Rywalizacja długo była wyrównana i dopiero w 26. minucie, po trafieniu Piotra Masłowskiego, puławianie mieli dwie bramki przewagi. Nielba bardzo dobrze stawiała się gospodarzom. W drugiej połowie – m.in. dzięki dobrej postawie w bramce Vadima Bogdanova, który bronił nawet rzuty karne – wągrowczanie nie mogli skutecznie przeciwstawić się czwartej drużynie ubiegłego sezonu. Po ostatnim gwizdku hiszpańskich sędziów to puławianie cieszyli się z pierwszego zwyciętwa w sezonie.
Orlen Wisła Płock – KS Vive Tauron Kielce 22:35 (12:20)
Spotkanie w Płocku było powrotem na parkiet kontuzjowanych Mariusza Jurkiewicza, Tomasza Rosińskiego oraz Denisa Bunticia. Aktualni mistrzowie Polski już od pierwszych minut narzucili swoje warunki, bardzo dobrze współpracując z obrotowym. Był to również efekt słabo spisującej się defensywy gospodarzy, bowiem kielczanie nie mieli problemów z wypracowaniem pozycji rzutowej. Trener Manolo Cadenas posłał do bramki Rodrigo Corralesa, a chwilę później poprosił o czas. Nie zmieniło to jednak obrazu gry, ponieważ szybkie ataki gości były nie do zatrzymania. Druga połowa wyglądała podobnie i podopieczni Talanta Dujszebajewa wręcz zdominowali płocczan, sięgając po ósme zwycięstwo w rozgrywkach. Wisła po porażce spadła na trzecie miejsce w klasyfikacji.