Trzeci dzień Christmas Cup rozpoczął się od wygranej Czechów ze Słowacją 26:25 (11:16). Zwycięstwo przybliżyło Czechów do drugiego miejsca w turnieju. Ten warunek w pełni zostanie spełniony w przypadku porażki Węgrów, w ostatnim meczu zawodów, z Polakami.
Słowacy rozpoczęli w dobrym stylu. Po 6 min prowadzili 7:0. Postawa Czechów musiała dziwić, gdyż kilku zawodników tej kadry ma jeszcze szansę na miejsce w samolocie, który odleci na mistrzostwa świata do Kataru. Reprymenda duetu trenerskiego Jan Filip – Daniel Kubesz pomogła. Czesi zaczęli trafiać do siatki rywala. Wszystkich strat przed przerwą nie zdołali jednak odrobić.
Sygnałem dla nich, że nie wszystko jeszcze stracone był rzut karny, przy stanie 16:20, obroniony Tomas Mrkvę. Do remisu, po kontrze doprowadził Petr Linhart (24:24). Kolejna dwa gole na swoje konto zapisali Czesi. Ostatnia minuta trzymała w napięciu, gdyż Słowakom udało się zdobyć kontaktową bramkę. Na 24 sek przed końcem trener Zoltan Heister wycofał bramkarza. Słowakom nie zdołali jednak oddać celnego rzutu. Wygrana przybliżyła Czechów do drugiego miejsca w turnieju. Ten warunek w pełni zostanie spełniony w przypadku porażki Węgrów, w ostatnim meczu zawodów, z Polakami.
/ Fot. N. Barczyk (Pressfocus)
SŁOWACJA – CZECHY 25:26 (16:11).
Słowacja: Paul, Zernovic – Kovacech 3 , Kucharik 3, Kysel 2, Slaninka 1, Volentics 5, Adamcik, Takac, Masica 4, Duris 3, Pekar, Zechmeister 3, Hantak, Briatka 1, Sivak. Kary 8 min.
Czechy: Mrkva, Krupa – Becvar 2, Cip, Motl , Sobol 6, Babak 7, Linhart 5, Petrovsky, Skvaril 1, Vinkelhofer, Sindelar, Chudoba 1, Kasal 2, Szymanski 2. Kary 6 min.
Sędziowali: Jakub Jerlecki i Michał Łabuń. Widzów 3000.