W składzie wyjściowym Polaków pojawił się m.in. Przemysław Krajewski, który z dużą agresywnością przerwał pierwszą akcję „Gladiatorów”. Gola otwarcia meczu rzucił Krzysztof Lijewski, choć dwie wcześniejsze próby naszego zespołu obronił Matias Schultz. Od początku widać było, że Polacy grają z dużą determinacją. Nie obawiali się grać na pograniczu faulu. Niestety nie pozwoliło to szybko wypracować przewagi (3:3 w 5 min). W bramce znacznie lepiej, niż z Niemcami, prezentował się Sławomir Szmal.
Zgodnie z przewidywaniami najwięcej „krwi psuł” środkowy rozgrywający Diego Simonet. Składne akcje Biało-czerwonych pozwoliły objąć prowadzenie 7:4. Kara dla Michała Jureckiego ułatwiła mistrzom Ameryki Płd. odrobić straty do jednego trafienia. Od czego jednak mamy w zespole Bartosza Jureckiego, który w swoim stylu trafiał do siatki „płynąc” tuż nad polem bramkowym. W pierwszym kwadransie zdobywanie bramek wśród Argentyńczyków rozkładało się tylko na trzech zawodników. U nas na dorobek wynikowy pracowała piątka graczy.
Przy stanie 9:8 na boisku pojawił się, gorąco powitany przez kibiców, Karol Bielecki. Brak koncentracji spowodował, że przeciwnicy szybko rzucili dwie bramki i na tablicy pojawił się remis 10:10. Trener Michael Biegler w tej sytuacji poprosił o czas. Grający w osłabieniu przeciwnicy zdołali nawet wyjść na prowadzenie, a dodatkową karą były 2 min dla Krajewskiego. Niestety niezbyt dobrze funkcjonowało u nas rozegranie piłki. Trzecie trafienie starszego z braci Jureckich wyrównało stan meczu. Pod koniec pierwszej połowy sędziowie na zmianę odsyłali na ławkę kar zawodników obu drużyn. Czwarty gol Federico Fernandeza ustalił rezultat do przerwy.
Agresywna obrona Argentyńczyków bardzo utrudniała dochodzenie do klarownych sytuacji rzutowych. Drugie wykluczenie Simoneta pozwoliło Biało-czerwonym na doprowadzenie do remisu 13:13. W 37 min do gry został wprowadzony Kamil Syprzak. Zespół Eduardo Gallardo, mimo kolejnej kary, ponowie wyszedł na prowadzenie, na chwilę nawet na różnicę dwóch trafień. Skuteczna gra Krajewskiego przyczyniła się do kolejnego remisu. „Polska Biało-czerwoni” rozległo się w tym momencie na trybunach. Indywidualne zagranie Lijewskiego spowodowało, że prowadzenie wróciło do Polaków. Syprzak wykorzystując swoje doskonałe warunki fizyczne dołożył kolejną cegiełkę do dorobku zespołu. Radość krótko trwała, gdyż w 49 wynik ponownie był nierozstrzygnięty. Ostro, męska walka wymuszała częste zmiany w obu zespołach.
Pierwszego karnego w meczu wykorzystał Bartosz Jurecki. Szmal ryzykownym wyjściem pod linię środkową zastopował kontrę rywali. Simonet na pięć minut przed finałową syreną z gradacji kar otrzymał czerwoną kartkę. Karnego udanie egzekwował Jurecki. W tym momencie Polska prowadziła 22:20, ale nie był do koniec emocji. „Jeszcze jeden, jeszcze jeden” – nie żałowali gardeł kibice. W odstępie kilkunastu sekund kary otrzymali Syprzak i Robert Orzechowski. Pechowym wykonawcą rzutu z 7 metrów okazał się Sebastian Simonet. Na 24:21 podwyższył Michał Jurecki. Rywale szybko rzucili kolejną bramkę. Niewiele ponad pół minuty przed końcem Biegler wziął czas. 23 gol Argentyny nie mógł odmienić losów meczu. Spotkanie zakończyło się identycznym wynikiem jak cztery lata temu podczas MŚ 2011. Mamy pierwszą wygraną w turnieju!
/ Fot. J. Gucma
ARGENTYNA – POLSKA 23:24 (12:11)