– W meczu z Argentyną pokazaliśmy, że jesteśmy silnym zespołem, który przyjechał do Kataru powalczyć o jak najwyższe cele i tego się trzymamy – uważa Przemysław Krajewski.
Można powiedzieć, że w meczu z Argentyną otarł się pan prawie o ideał jeśli chodzi o występy w narodowym zespole?
Na początku może trochę nerwowości się wkradło, ale z czasem wyglądało to już znacznie lepiej.
Czy to był pana najlepszy mecz w reprezentacji do tej pory?
Można tak powiedzieć Nie dostawałem zbyt wielu szans, aby tak do końca pokazać się trenerowi. Wczoraj za to otrzymałem pełne 60 minut. Pokazałem, że można na mnie postawić. Uważam, że w pewnym sensie wykorzystałem tę szansę.
/ Fot. N. Barczyk Pressfocus
Gdy się pan dowiedział, że zagra w podstawowym składzie, to pojawiła się myśl „teraz albo nigdy”?
Wiadomo, że było to dla mnie coś fajnego. Gdy się zaczyna mecz od początku, to wtedy, a tak jest w moim przypadku, to człowiek czuje się pewniej niż wchodząc z ławki.
Ile czasu przed meczem dowiedział się pan o swojej nominacji?
Ok. 40 minut przed meczem. Już od tamtej pory starałem się skoncentrować na tym spotkaniu.
A gdyby udało się u pana zmierzyć, przed lub po meczu, poziom adrenaliny, to jak wysoki on mógłby być?
Zdecydowanie wskaźnik byłby wyższy po, gdyż był to ciężki mecz. Aczkolwiek wynik cieszy i podniesie morale całego zespołu.
Jeden z kolegów z drużyny powiedział, że przed meczem z Argentyną byliście pod dużą presją. Jeśli tak w jaki sposób się mobilizowaliście?
Na pewno była presja. Po porażce z Niemcami chcieliśmy wygrać to spotkanie, żeby te dwa punkty dopisać na nasze konto i aby piąć się w tabeli do góry.
/ Fot. N. Barczyk Pressfocus
Czy w takim razie te złe ciśnienie z was już zeszło? Czy czujecie, że pokonaliście kolejne piętro, że od tej pory będzie tylko lepiej?
Tak. Wczoraj pokazaliśmy, że jesteśmy silnym zespołem, który przyjechał do Kataru powalczyć o jak najwyższe cele i tego się trzymamy.
Następny rywal to Rosja.
O zespole Rosji na ten moment jeszcze nie wiele wiem. Czeka nas analiza ich gry. Na pewno są to gwiazdy handballu, na które warto zwrócić uwagę. Dibirow czy Czipurin po dwóch latach wracają do kadry. Oni są mocnym punktem reprezentacji.
Marek Skorupski