16 marca 2017

Marta Łyszczyk: Piłka ręczna plażowa ma ogromny potencjał

Piłka ręczna plażowa zyskuje na popularności w Polsce i na świecie. O tej niezwykle efektownej odmianie szczypiorniaka, zbliżających się ME w Zagrzebiu oraz The World Games we Wrocławiu rozmawiamy z Martą Łyszczyk, wielokrotną reprezentantką Polski w plażówce, a na co dzień skrzydłową klubu PGNiG Superligi kobiet – KPR Kobierzyce.

marta2

Znalazłaś się na liście zawodniczek powołanych na marcowe zgrupowanie reprezentacji Polski w plażowej odmianie piłki ręcznej. Była jakaś niepewność u Ciebie przed ogłoszeniem decyzji przez nowego trenera drużyny narodowej, Marka Karpińskiego?

MARTA ŁYSZCZYK: – Dziękuję. Jesienią zmienił się skład komisji ds. piłki ręcznej plażowej Związku Piłki Ręcznej w Polsce, zmienił się sztab szkoleniowy kadry, więc nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Bardzo się cieszę, że znalazłam się wśród powołanych zawodniczek.

Czekacie na pierwsze treningi pod wodzą nowego szkoleniowca?

– Oczywiście. Jesteśmy ciekawe jakie ma pomysły, koncepcje i plany oraz jak będą wyglądać nasze zgrupowania. Wiemy, że przed nami dużo pracy.

Jak rozpoczęła się twoja przygoda z plażową odmianą piłki ręcznej?

– W 2011 roku będąc zawodniczką poznańskiego AWF, otrzymałam propozycję gry od dziewczyn, które grały na plaży w Pyrkach Poznań. Pojechałam na turniej, spodobało mi się i wszystko się od tego zaczęło.

I masz dzięki temu okazję zobaczyć wiele miejsc w Europie i na świecie?

– Turnieje zgłoszone do cyklu rozgrywek międzynarodowych odbywają się w wielu pięknych miastach Europy, jak chociażby te wysoko punktowane w Barcelonie, Budapeszcie czy w Pradze. Niestety ze względu na ilość rozgrywanych meczów podczas tych turniejów, nie zawsze mamy tyle czasu na zwiedzanie, ile byśmy chciały.

Twoim zdaniem piłka ręczna plażowa to dyscyplina, którą należy jeszcze mocno popularyzować?

– Na pewno plażówka potrzebuje jak najwięcej zainteresowania, promocji. Szczególnie w Polsce, bo w krajach śródziemnomorskich cieszy się większa popularnością. Oczywiście wynika to z korzystniejszego klimatu. Są tam zawodnicy, którzy grają wyłącznie na plaży. W Brazylii sezon trwa cały rok, zatem trudno rywalizować na równi z takimi zespołami. Mam jednak nadzieję, że będziemy miały okazję powalczyć z faworytami podczas The World Games we Wrocławiu.

Właśnie ta impreza pozwoli wnieść zainteresowanie tą dyscypliną w naszym kraju na wyższy poziom?

– Niewątpliwie istotny wpływ na to będzie miała promocja tej imprezy. Jestem pewna, że miasto Wrocław w roli organizatora, stanie na wysokości zadania. Duży wpływ będzie miało również to, jak zaprezentujemy się na tym turnieju. Czeka nas bardzo dużo pracy, zwłaszcza, że zaszło wiele zmian. Podczas ostatnich ME w Lloret de Mar zajęłyśmy 5. miejsce – były dobre momenty w naszej grze, ale popełniłyśmy też zbyt wiele prostych błędów. Wierzę, że jeśli je poprawimy, to wykorzystamy w pełni nasz potencjał i powalczymy o medale.

Wcześniej odbędą się wspomniane przez Ciebie Mistrzostwa Europy. Kto będzie gospodarzem imprezy?

Mistrzostwa odbędą się w Zagrzebiu w dniach 19-26 czerwca. Niedawno poznaliśmy nasze grupowe rywalki.

Jakie są  główne różnice pomiędzy plażową, a halową piłką ręczną? Oczywiście pomijając podłoże na którym rywalizujecie.

– Na pewno jest to liczba zawodników, ponieważ na mniejszym niż halowe boisku może występować ich tylko czterech. Punkty liczone są podwójnie, jeśli bramki zdobywane są w sposób spektakularny, np. jeśli zawodnik przed oddaniem rzutu wykona obrót z piłką o 360 stopni bądź złapie piłkę będąc w powietrzu i odda rzut zanim spadnie na podłoże. Są również zawodnicy, którzy grają na pozycji specjalisty, tzw. ,,wlotka”, jego bramki zdobywane w sposób tradycyjny, liczone są podwójnie.

Zastanawia mnie zatem fakt, czy nie występują kontrowersje, gdy po obrocie zawodnika bramka liczona jest pojedynczo?

– Przepisy bardzo mocno to uściślają. By faktycznie obrót był zaliczony i bramka ,,policzona” za 2 pkt, zawodnik musi mieć stopy równolegle skierowane do środka bramki, niezależnie z jakiej pozycji on rzuca.

Podjęliśmy temat wyboru nowego trenera, ale zmianie uległa również forma rozgrywek w Polsce.

– Wracamy do systemu, który był w początkowej fazie rozwoju tej dyscypliny. Jego zadaniem jest zachęcenie do gry zespołów amatorskich, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę na piachu. Zniesiono obowiązek udziału we wszystkich turniejach cyklu, dając tym samym szanse zbierania doświadczenia początkującym. Jednakże do turnieju finałowego Mistrzostw Polski zakwalifikuje się 8 zespołów, które zgromadziło największą liczbę punktów.

To wszystko pokazuje, że w Związku Piłki Ręcznej w Polsce coraz bardziej docenia się piłkę ręczną plażową?

– Oczywiście. Zmiany są nieuniknione jeśli dążymy do profesjonalizacji dyscypliny. Niewątpliwie warto wprowadzić trochę świeżego spojrzenia. Najważniejsze żeby były to zmiany na lepsze.

Zapewne piłka ręczna plażowa będzie zawsze odbiegała od odmiany halowej, ale czy twoim zdaniem istnieją perspektywy, że dorówna ona grze na piasku w piłkę nożną czy siatkówkę?

– Nasza dyscyplina ma ogromny potencjał. Rozgrywane mecze są przyjemne dla oka i dostarczają wielu emocji zarówno kibicom, jak i samym zawodnikom. Wszystko zależy od tego czy będą sukcesy. Jeśli one pojawią się, to i zainteresowanie wzrośnie.

Na razie zespoły rywalizują podczas The World Games. Są szanse, by zobaczyć piłkę ręczną plażową w przyszłości na igrzyskach olimpijskich?

– O ile się nie mylę, to 2024 roku plażówka ma szansę pojawić się w programie igrzysk olimpijskich. Wcześniej zadebiutuje na igrzyskach młodzieżowych. To będzie test zarówno dla samej piłki ręcznej plażowej jak i zawodniczek i zawodników. A teraz dzięki World Games mamy szansę, żeby pokazać się szerszej publiczności w Polsce.

Czy treningi i mecz „plażówki” pomagają w pewien sposób w przygotowaniach do sezonu halowego?

– Na pewno stanowią alternatywę. Trening na plaży posiada sporo plusów związanych ze stabilizacją stawów. Do tego nie leżymy przez te dwa miesiące, a jednak coś robimy, bawiąc się zarazem i mając nadal kontakt z tą dyscypliną.

Nie miałaś nigdy problemu żeby pogodzić kalendarz halowy z tym na piasku?

– Nie. Nawet teraz, gdy przygotowywałam się do sezonu w Kobierzycach. Trener wyraził na to zgodę. Wszystko można pogodzić. To kwestia podejścia zarówno zawodnika, jak i klubu.

Niewiele osób wie, że we Wrocławiu istnieje akademia małych mistrzów. Na zakończenie naszej rozmowy powiedz nam w kilku zdaniach o tym projekcie?

Projekt realizowany jest dzięki współpracy z Fundacją Akademia Sportu. Akademia Małych Mistrzów to treningi piłki ręcznej dla dzieci, prowadzone przeze mnie w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 16 we Wrocławiu. W ramach projektu współpracujemy z Ministerstwem Sportu i Turystyki, Związkiem Piłki Ręcznej w Polsce oraz Polskim Komitetem Olimpijskim. Nadrzędnym celem szkolenia jest rozwijanie oraz szerzenie pasji sportowych wśród najmłodszych.

***

rozmawiał Damian Orłowicz / Słowo Sportowe – dolnośląski tygodnik sportowy

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest