To już ostatnie odliczanie do igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Dziś, w godzinach popołudniowych, kadra zameldowała się w kieleckim hotelu Binkowski, położonym w zacisznym zakątku lasu nieopodal Hali Legionów, w której jutro o godz. 18:30 rozegra pierwszy z dwóch sparingów z Motorem Zaporoże.
W piątek zawodnicy udadzą się do Warszawy, by złożyć przysięgę olimpijską. W sobotę natomiast, tym razem w Legionowie, czeka ich drugie spotkanie z ukraińskim zespołem, po którym następnego dnia odlecą już do Rio, by w rytmach samby przystosowywać się do brazylijskiego klimatu.
– Ten tydzień wcześniej w Rio powinien nam w zupełności wystarczyć na aklimatyzację, biorąc pod uwagę, że pogoda w Brazylii jest obecnie podobna do polskiej – mówi Sławomir Szmal. – Jedynie zmiana czasu może być problematyczna, ale przypuszczam, że po dwóch dniach wszyscy będziemy już normalnie funkcjonować – dodaje kapitan.
Cel na ostatnie dwa mecze w Polsce to przede wszystkim wyeliminowanie błędów, które zespół popełnił w Katarze. Jeszcze dziś, o godz. 17:15 Biało – czerwoni mieli w planach zajęcia z analizy wideo, po których udadzą się na trening taktyczny do hali. Jutro, przed obiadem, powtórka z rozrywki – kolejne analizy, by w pełni przygotować się do sparingu z Zaporożem.
– Przede wszystkim musimy poprawić grę w obronie, spróbować wariantu 5-1 z Mateuszem Jachlewskim i Adamem Wiśniewskim na jedynce – tłumaczy Przemysław Krajewski – – W nadchodzących dwóch meczach na pewno na zmianę wystąpią z przodu.
Sam rozgrywający ma jeszcze sporo do przećwiczenia, jako że jeszcze niedawno był niemal na stałe przypisany do linii bocznych boiska, a na środku pojawił się u trenera Dujszebajewa dopiero podczas turnieju w Gdańsku, czym – jak przyznaje – był wówczas zaskoczony. Teraz już zaskoczony nie jest, ale wciąż nie ma jeszcze takiej pewności jak zawodnicy, którzy na tej pozycji grają nieprzerwanie od kilkunastu lat.
– Miejmy nadzieje, że na igrzyskach będę już w stu procentach pewny tego, co robię. Teraz odczuwam jeszcze trochę stres, ale i dużą satysfakcję. Tym bardziej, że mam wspaniałych zawodników po bokach. Gra z nimi to sama frajda – śmieje się zawodnik.
Stuprocentowo zaznajomiony ze swoją pracą jest natomiast Michał Daszek, który może odczuwać miejsce w składzie na igrzyska jako spore wyróżnienie, ponieważ trener Dujszebajew nie powołał na turniej innego nominalnego prawoskrzydłowego. Zawodnik uśmiecha się, mówiąc: „Cieszę się, że zaufanie trenera jest duże. Za tym idzie oczywiście duża odpowiedzialność, ale będę musiał sobie z nią poradzić. Jestem jednak pewny, że trener będzie miał przygotowanych kilka asów w rękawie.
W piątek kadrowicze udadzą się na ślubowanie olimpijskie do siedziby PKOl-u w Warszawie. Zawodnicy cieszą się na tę uroczystość, przyznając, że będzie to dla nich coś nowego. – Ciężko mi powiedzieć, jak to będzie wyglądało w piątek, ale na pewno będą emocje. Nie co roku jeździ się na olimpiadę i ślubowanie. Marzyłem o igrzyskach, więc bardzo się cieszę, że będę mógł wziąć udział także w tej ceremonii – podkreśla Krajewski.
Zawodnik przyznaje, że w myślach biało–czerwonych przewija się już także sama ceremonia otwarcia igrzysk w Rio. – Na pewno będę chciał iść na otwarcie, choć koledzy mówili, że jest trochę długie – śmieje się. Sławomir Szmal komentuje natomiast z charakterystyczną dla siebie dozą powagi: „Są to olbrzymie emocje. Będąc na otwarciu igrzysk w Pekinie przeżywaliśmy to wszyscy całą drużyną i to było coś niesamowitego. Ale najważniejszy i tak będzie kolejny dzień, w którym rozegramy mecz i to na tym będziemy musieli się skupić – podsumowuje.
Magda Pluszewska