Solidna defensywa, bardzo dobra postawa Piotra Wyszomirskiego w bramce i nieskuteczna gra w ataku – tymi słowami można podsumować grę Biało-czerwonych w pierwszym starciu z Holendrami. Polacy pokonali Pomarańczowych 27:21 i do rewanżu przystąpią z sześcioma bramkami zaliczki. Stawką dwumeczu jest awans do finałów MŚ 2017.
Mecz w katowickim Spodku był okazją do podziękowania za grę trójce wybitnych reprezentantów kraju. Oficjalnie pożegnani zostali Mariusz Jurasik, Grzegorz Tkaczyk oraz Bartłomiej Jaszka, którzy otrzymali pamiątkowe patery i koszulki. Wspólnie rozegrali 519 meczów w reprezentacji Polski, dla której rzucili 1511 bramek.
W pierwszych minutach spotkania eliminacji do Mistrzostw Świata 2017 z dobrej strony prezentował się bramkarz Holendrów. Jego kolegom z drużyny dopisywało szczęście, które w połączeniu z bierną postawą Biało-czerwonych pozwoliło im utrzymać wynik oscylujący wokół remisu. Trzeba jednak przyznać, że Holendrzy również nie mieli łatwej drogi do polskiej bramki, której pilnował Piotr Wyszomirski.
Po kwadransie Talant Dujszebajew zaprezentował charakterystyczny dla siebie manewr z licznymi zmianami w składzie. Nie przyniosło to jednak efektu w postaci kolejnych trafień oraz poprawy gry w ofensywie. Gdy spotkanie nie układało się po myśli obu zespołów, o czas poprosił trener gości (8:6; 23 min.).
Ostatnie minuty pierwszej połowy nie odmieniły postawy Polaków. Problemy z narzuceniem własnych warunków oraz wypracowaniem pozycji rzutowej sprawiły, że Dujszebajew poprosił o minutę przerwy. W grze gospodarzy brakowało współpracy z pierwszą linią, a także skuteczności w ataku przy rzutach z dziewięciu metrów. Był to efekt m.in. wysokiej defensywy Holendrów.
Przerwa podziałała mobilizująco na gospodarzy. Już dwadzieścia sekund po gwizdku do bramki Holendrów trafił Przemysław Krajewski, czym dał sygnał do wrzucenia wyższego biegu. Przykład z niego wzięli inni reprezentanci, dzięki czemu przewaga Polaków wzrosła do pięciu trafień (15:10; 36 min.).
Wraz z upływem czasu Biało-czerwoni rozkręcali się, wykazywali większą aktywnością i uciekali rywalom. Holendrzy nie chcieli pozwolić na taki bieg wydarzeń i starali się zmniejszyć dystans, dzięki czemu zachowaliby nadzieje przed rewanżem w Sittard. Mimo to Polacy utrzymywali bezpieczne prowadzenie.
O czas poprosił Talant Dujszebajew, czym chciał uspokoić poczynania swoich zawodników. Przez moment Holendrzy poczynali sobie bowiem coraz pewniej i dzięki kolejnym trafieniom zmniejszyli dystans do czterech bramek. Na całe szczęście gospodarze nie pozwolili im na rozwinięcie skrzydeł i choć w ich grze pojawiały się niepotrzebne błędy, po ostatnim gwizdku reprezentanci Polski mogli cieszyć się zwycięstwem różnicą sześciu bramek.
POLSKA – HOLANDIA 27:21 (11:9)
Polska: Wyszomirski – Daszek 4, Krajewski 5, Lijewski 4, Szyba 3, Syprzak 3, Jurecki 2, Bielecki 2, Jurecki 1, Kus 1, Gierak 1, Rojewski 1, Jachlewski, Wiśniewski.
Holandia: Eijlers 1 – Steins 6, Haenen 5, van Schie 4, Remer 3, Sluijters 1, Boomhouwer 1, Schagen, van Olphen, Leenders, Miedema, Adams, Smits, Neuteboom.