Mistrzowie Polski pokonali na własnym terenie Rhein-Neckar Löwen i pozostają w grze o pierwsze miejsce pod koniec fazy grupowej Ligi Mistrzów. Vive Tauron Kielce było na prowadzeniu prawie przez całe spotkanie.
Pojedynek w Hali Legionów zapowiadał się bardzo emocjonująco, a potwierdziły to już pierwsze akcje. Kielczanie wyszli nieco wyżej w obronie, jednak przyjezdni zdołali znaleźć drogę do bramki Sławomira Szmala. Mistrzowie Polski bardzo dobrze wykorzystali jednak błędy Lwów i po atomowym rzucie Karola Bieleckiego wyszli na dwie bramki przewagi (4:2; 8 min.).
Dobrze funkcjonowała defensywa Vive Tauronu. Rozwiązaniem problemów Niemców miała być współpraca z obrotowym, jednak i na ten wariant gospodarze byli przygotowani. Mimo to spotkanie było wyrównane. Po kwadransie trener Dujszebajew poprosił o przerwę i standardowo już przeprowadził szereg zmian. Goście natomiast zmienili system gry w obronie.
Vive Tauron złapało wiatr w żagle i błyskawicznie odskoczyło od rywala. Mobilizująco na mistrzów Niemiec wpłynęła przerwa na żądanie Nikolaja Jacobsena, po której jego zawodnicy odrobili straty. Chwilę później Rhen-Neckar wykorzystało błędy gospodarzy i zdobyło dwie bardzo łatwe bramki (10:10; 25 min.). W końcówce pierwszej połowy swoje umiejętności zaprezentowali Szmal oraz Borko Ristovski.
Po powrocie na parkiet „żółto-biało-niebiescy” pokazali się z bardzo dobrej strony. Wyróżniającą postacią w dalszym ciągu był Tobias Reichmann, a mądrze grą zespołu zarządzał Uroš Zorman. Kibice mogli być również zadowoleni ze skutecznych interwencji Szmala, dzięki czemu Vive Tauron uciekło Niemcom na cztery bramki (17:13; 38 min.).
Wtedy to zaczęły się problemy gospodarzy. Nerwowość w ich poczynania wprowadziły także decyzje sędziów, czego efektem były kolejne łatwe trafienia Rhein-Neckar. Podopieczni Talanta Dujszebajewa utrzymywali się na prowadzeniu, choć każda akcja wymagała nie lada wysiłku. Gra zaostrzała się, choć nie była brutalna. W postawie zawodników obu drużyn widać było wielką motywację do sięgnięcia po końcowy sukces.
Na jedenaście minut przed ostatnim gwizdkiem na tablicy w Hali Legionów ponownie widoczny był remis. Otworzył się worek z bramkami, bowiem oba zespoły nie wywiązywały się najlepiej ze swoich obowiązków w defensywie. Każda z akcji kończyła się trafieniem i dopiero w 55. minucie gospodarze odskoczyli na 26:24, co dawało nadzieję na zwycięstwo.
Chwilę później trafienie dołożył Manuel Štrlek, jednak Niemcy nie odpuszczali. Podopieczni Dujszebajewa nie mogli wypuścić z rąk takiej okazji, choć proste błędy sprawiły, że kibice drżeli o końcowy wynik. Rhein-Neckar dość szybko zdobyło dwie bramki, a gdy na niecałą minutę przed syreną Zorman trafił tylko w boczną siatkę, o wszystkim mogli zdecydować przyjezdni. Vive Tauron uratowała jednak interwencja Szmala.
Vive Tauron Kielce – Rhein-Neckar Löwen 28:27 (12:10)
Fot. PRESS FOCUS