Wicemistrzów Polski czeka podróż do Niemiec, gdzie zmierzą się z THW Kiel. Faworytem spotkania 12. kolejki fazy grupowej Ligi Mistrzów będą gospodarze, jednak podopieczni Manolo Cadenasa chcą sprawić niespodziankę.
Ponad dziesięć lat – tyle czasu czekają płoccy kibice, by świętować zwycięstwo nad zespołem z Kilonii. Ostatnia wygrana „Nafciarzy” nad THW miała bowiem miejsce jeszcze w „Blaszak Arenie”, dokładnie 8 października 2005 roku. Nie ma co ukrywać, że w środę zespół z Płocka nie wystąpi w roli faworyta. W lepszej sytuacji będą gospodarze, którzy zamierzają powtórzyć wynik z pierwszej rundy, kiedy to w Orlen Arenie wręcz zdemolowali wicemistrzów Polski. Zespół Alfreda Gislasona od samego początku narzucił własne warunki i dość szybko zakończył emocje, ostatecznie wygrywając 37:23.
Mimo sytuacji Wiślacy pragną zaprezentować się z jak najlepszej strony. Pewne jest, że podopieczni Manolo Cadenasa nie mogą zagrać tak, jak w ostatnim meczu z Celje. Co prawda w 11. serii spotkań „Zebry” również zeszły z parkietu pokonane, bowiem lepszy okazał się SG Flensburg-Handewitt, ale w środę mistrzowie Niemiec zamierzają już powiększyć swój dorobek punktowy.
W najbliższym spotkaniu z powodu kontuzji w barwach Kilończyków nie wystąpią Dissinger, Toft Hansen, Weinhold oraz Wiencek. Kibice nie będą również podziwiać gry Blazenko Lackovicia, który w ostatnich tygodniach dołączył do zespołu. Braki te nie są jednak powodem do zmartwień Alfreda Gislasona. Jego podopieczni zrobią bowiem wszystko, by Orlen Wisła nie była w stanie nawiązać walki. W składzie „Nafciarzy” nie pojawią się natomiast Bartosz Konitz oraz Angel Montoro.
THW Kiel – Orlen Wisła Płock / środa, godz. 18.30
Fot. PRESS FOCUS