Po sobotniej porażce z Norwegią (28:30), aby znaleźć się w półfinale EHF EURO 2016, Biało-czerwoni muszą pokonać Białorusinów i Chorwatów. Dla drużyny naszych wschodnich sąsiadów mistrzostwa Europy w Polsce to już czwarta impreza najwyższej rangi pod wodzą trenera Jurija Szewcowa. Największą gwiazdą rywali jest znany z występów w Barcelonie Siergiej Rutenka, ale cała druga linia białoruskiego zespołu pokazuje się w EURO 2016 z dobrej strony.
– No cóż, nikt nie ukrywał ogromnego rozgoryczenia po przegranej z Norwegią. Mieliśmy zaplanowane zwycięstwo i sześć punktów na koncie. Niestety, rozegraliśmy słabszy mecz i teraz nie mamy już możliwości pomyłki. Z Białorusią musimy wygrać bez względu na wszystko – mówi nasz skrzydłowy Adam Wiśniewski.
Siergiej Rutenka /Fot. Pressfocus
– Z Norwegią zagraliśmy bardzo źle w obronie – przypomina Piotr Wyszomirski. – Mieliśmy słabą skuteczność w bramce, co wynikało między innymi z naszej postawy w tyłach. To była przykra wpadka, mam nadzieję, że już ostatnia w tym turnieju. Po tym spotkaniu zebraliśmy się całą drużyną. Padły mocne słowa. Dziś wieczorem z Białorusią zagramy najważniejszy mecz turnieju. Musimy zagrać inaczej w obronie. Przede wszystkim tak jak z Francją – wychodzić do Białorusinów na 9 metr. Blokować ich rzuty.
Piotr Chrapkowski podziela zdanie kolegi co do recepty na Białoruś. – Receptą na Białoruś powinna być bardziej agresywna defensywa. – Białorusini w pierwszej fazie mistrzostw pokazali, że są niebezpieczni. Z Norwegami przegrali tylko dwiema bramkami, pokonali Islandię, minimalnie ulegli Chorwatom. Mają jedną mocną strzelbę – Siarhieja Rutenkę, któremu też pomagają inni, bo gdy on ściąga na siebie uwagę przeciwników, to pozostali koledzy potrafią to wykorzystać – zanalizował rywali nasz rozgrywający.
Jurij Szewcow
Polscy reprezentanci, analizując grę Białorusinów, zwracają uwagę, że ten zespół owszem ma lidera, ale nie wolno zapominać o innych graczach drugiej linii np. Borysie Puchowskim, Siarheju Szyłowiczu czy Aleksieju Chadkiewiczu. Od lipca 2009 roku reprezentacja Białorusi związana jest z nazwiskiem trenera Jurija Szewcowa. Szkoleniowiec zebrał grupę ciekawych zawodników i po raz czwarty wprowadził ja do wielkiego turnieju. Poprzednio Białoruś pod jego wodzą wystąpiła w MŚ 2013 i 2015 oraz w ME 2014. Ten mistrz olimpijski z Seulu (1988) zapowiadał przed mistrzostwami w Polsce, że celem jest awans do drugiej rundy. Jak widać zadanie zostało wykonane.
Zespół Białorusi czas wolny w sobotę poświęcił na zwiedzanie i oddanie pamięci ofiarom pomordowanym w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
– Nasza drużyna nie potrzebuje ryków i krzyków, tylko spokoju i chłodnego, analitycznego podejścia do następnego przeciwnika. Zawodnicy czasami kipią emocjami i te emocje muszą być skanalizowane w odpowiednim kierunku. Musimy funkcjonować jako drużyna, a nie zlepek ludzi, którzy wpadną na jakiś pomysł, podczas gdy pozostali nie bardzo wiedzą o co chodzi. Ten zespół grając z wielkimi emocjami potrafi się wznieść na wyżyny swoich możliwości. Jeśli tak zagramy z Białorusią, jako zespół, to jestem optymistą – podkreślił asystent selekcjonera Michaela Bieglera, Jacek Będzikowski.
