– Mecz od początku toczył się pod nasze dyktando. Bardzo dobrze graliśmy w obronie i pomógł nam też Marcin Wichary, który nie raz skutecznie interweniował – ocenia wygraną z Rumunią skrzydłowy reprezentacji Polski, Przemysław Krajewski. – Na pewno nie zabraknie nam motywacji i chęci – dodaje przed spotkaniem z Egiptem.
Od Waszego sukcesu w Mistrzostwach Świata w Katarze minęły trzy miesiące. Czekaliście z niecierpliwością na ponowne spotkanie?
Każdy z nas nie mógł doczekać się tego zgrupowania. Po styczniowych mistrzostwach nawet nie mieliśmy możliwości do świętowania. Co prawda z większością mamy okazję widzieć się podczas spotkań ligowych, ale to zupełnie inna sprawa. Kadra jest czymś wspaniałym.
Tym samym rozpoczęliście przygodę z Krakowem, w którym rozegracie swoje spotkania Mistrzostw Europy w 2016 roku. Jak Twoje odczucia z pobytu w dawnej stolicy Polski?
Obiekt zrobił na mnie ogromne wrażenie. Fajnie, że dopisali kibice, którzy jeżdżą z nami po całym świecie. Kraków jako miasto również jest piękny. Pomysł, aby właśnie to miasto było naszym domem, uważam za świetny. Oby od początku do samego końca okazał się dla nas szczęśliwy.
Za Wami pierwsze spotkanie, w którym wygraliście z Rumunią, 27:24. Jak ocenisz debiut w Kraków Arenie?
Mecz od początku toczył się pod nasze dyktando. Bardzo dobrze graliśmy w obronie i pomógł nam też Marcin Wichary, który nie raz skutecznie interweniował. Ważne było, że w pierwszej połowie wykorzystaliśmy kontrataki. Nie uchroniliśmy się od błędów, ale piłka ręczna jest grą, w której rywal błyskawicznie wykorzystuje potknięcia. Rumuni również mieli problemy, co obróciliśmy na naszą korzyść.
Drugiego dnia zmierzycie się z Egiptem, który wczoraj przegrał z Brazylią. Będzie to dla Was trudniejsze spotkanie?
Na pewno tak. Egipcjanie są nieco mocniejsi niż Rumunia. Korzystają z kilku wariantów gry w obronie, w której potrafią wyjść wysoko. Będziemy chcieli zagrać jeszcze lepiej niż we wczorajszym spotkaniu, żeby kontrolować sytuację od początku do samego końca. Każdy z nas, kto znajduje się w reprezentacji, chce oddać serce na boisku, więc na pewno nie zabraknie nam motywacji i chęci.
Zaraz po zgrupowaniu reprezentacji wracacie do rozgrywek ligowych. Azotom Puławy przyjdzie zmierzyć się z Orlen Wisłą Płock. Jak widzisz Wasze szanse w rywalizacji z wicemistrzem kraju?
Płock ma silną drużynę i nie ma co ukrywać, że jest faworytem tych spotkań. Mimo to będziemy upatrywali swojej szansy. Na pewno nie składamy broni i będziemy walczyć. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Początek sezonu nie zapowiadał, że znajdziecie się w półfinale.
Pierwsze miesiące nie były w naszym wykonaniu zbyt dobre. Wraz z upływem czasu drużyna nabierała mocy i zgrania, dzięki czemu powstał monolit. Trener potrafił zjednoczyć zespół i uważam, że jest to nasz sukces. Nie zwracamy uwagi na to, że ktoś ma kontuzję, że nie może wystąpić. Staramy się ich zastąpić i dać radę.
W przyszłym sezonie drużynę Azotów czeka mała rewolucja. Już teraz wiadomo, że do zespołu dołączy kilku zawodników.
Miejmy nadzieję, że wyjdzie to na dobre. Zawodnicy, którzy do nas dołączą są doświadczeni, prezentują wysoki poziom. Jestem dobrej myśli, że pójdziemy do przodu i wierzę, że zespół Azotów w końcu będzie mógł nawiązać walkę z Płockiem czy Kielcami.
rozmawiał w Krakowie Piotr Czajkowski