Vive gra lepszą piłkę ręczną niż rok temu Flensburg i naprawdę nie można mówić, że to Barcelona na pewno zagra w niedzielę w finale, wcale nie jestem tego taki pewien. Kielce mają mocną ekipę! – uważa bramkarz MKB-MVM Veszprem Mirko Alilović.
Jak się czujecie przed półfinałem przeciw THW Kiel? Spotykacie się z nimi w półfinale drugi rok z rzędu.
Generalnie dobrze. W tym roku na pewno jesteśmy mądrzejsi, mamy już doświadczenie, ale niestety trafiliśmy znowu na bardzo trudnego przeciwnika. Kilonia jest jedyną niemiecką ekipą w tym roku. Można powiedzieć, że grają u siebie w domu. Wydaje mi się, że są w tym roku jeszcze mocniejszą ekipą niż poprzednio, ale i my gramy bardzo dobry sezon.
W tym sezonie zdobyliście już trzy tytuły, myśli pan, że w ten weekend macie szansę na czwarte trofeum?
To prawda, wygraliśmy już mistrzostwo i puchar Węgier, wygraliśmy SEHA Ligę, ale tak naprawdę cały sezon pracowaliśmy właśnie dla tego weekendu w Kolonii i mamy nadzieję, że w tym roku zrobimy kolejny krok do przodu i osiągniemy więcej niż poprzednio.
Co w takim razie musieliście zmienić w swojej grze, żeby móc pokonać THW Kiel?
Musimy grać swoją piłkę ręczną – tę, którą prezentowaliśmy cały sezon i przede wszystkim pokazać naszą twardą obronę i dzięki niej wyprowadzać szybkie kontry. Poza tym nie możemy się podpalać, musimy grać spokojnie i cierpliwie w ataku i , nie dopuścić zespołu Kilonii do kontry. W poprzednim roku straciliśmy bodajże piętnaście bramek po ich kontrach i z taką słabą obroną na pewno nie będziemy mieli szans w półfinale. Jednak tak jak mówię – jesteśmy w tym sezonie bardziej doświadczeni i nie popełnimy drugi raz tego samego błędu.
Wspominał pan, że THW gra tutaj prawie jak w domu, mają swoich kibiców. Czy to może wpłynąć na was negatywnie?
Nie możemy zapominać o tym, że nasi kibice też tutaj będą. Na pewno byłoby nam łatwiej grać na przykład w Budapeszcie. Chcemy czy nie, musimy przyznać, że Kilonia jest tutaj w domu, gra na swoim terenie i będzie miała nad nami tę przewagę. Ale my chcemy wygrać i damy z siebie wszystko!
Ekipa Vive Tauron Kielce jest w podobnej sytuacji jak wy – oni także są tutaj po raz drugi i półfinał grają dokładnie z tym samym przeciwnikiem, z którym grali za pierwszym razem.
Poprzedni sezon, kiedy my byliśmy w Final Four, dla Kielc był trochę trudniejszy – zmienił im się trener w połowie rozgrywek, były roszady w składzie i wydaje mi się, że nie pokazali wtedy całego swojego potencjału. W tym sezonie grają dużo lepiej, są w europejskiej czołówce, mają mocną ekipę i myślę, że mogą sprawdzić ogromną niespodziankę.
Vive ma szansę wygrać z Barceloną?
Skoro Flensburg zrobił to rok temu, to Vive może teraz. Flensburg wcale nie był wtedy faworytem, a jednak zaskoczyli wszystkich. Kielce grają lepszą piłkę ręczną niż wtedy Flensburg i naprawdę nie można mówić, że to Barcelona na pewno zagra w niedzielę w finale, wcale nie jestem tego taki pewien. Kielce mają mocną ekipę!
Gdyby pan mógł teraz wybrać, to przeciw której z tych ekip Veszprem wolałoby zagrać w finale?
Powiedzmy, że łatwiej by nam było przeciwko Kielcom, ale tylko dlatego, że oni teraz muszą pokonać Barcelonę, która jest strasznie silna i która zawsze jest groźna. Jeśli rozmawiamy czysto teoretycznie, to na papierze jednak Kielce są słabszą ekipą, ale tak jak powiedziałem wcześniej – to jest Final Four, grają cztery najmocniejsze ekipy sezonu i może wydarzyć się wszystko! Dla mnie najważniejsze jest, żebyśmy to my wystąpili w finale, a reszta ma drugorzędne znaczenie.
Ewa Stempniowska