Powiedzieli po meczu FC Barcelona – Vive Tauron Kielce
Xavier Pascual (trener Barcelony): To był mecz, który mógł się podobać kibicom. Mecz walki, w którym obi drużyny straciły dużo sił. Chciałbym pochwalić mój zespół za postawę w obronie. W drugiej połowie spotkanie się wyrównało, ale w finałowych minutach odzyskaliśmy kontrolę co doprowadziło nas do zwycięstwa.
Sławek Szmal (Vive): Ciężko o tym wszystkim mówić teraz na gorąco. Na pewno popełniliśmy sporo błędów, przez które straciliśmy kilka bramek z kontrataków. Mecz wyglądał bardzo dziwnie, straszna sinusoida – raz przegrywamy czterema, pięcioma bramkami, potem wychodzimy na remis. Kiedy w końcu udało się dojść Barcelonę mieliśmy szansę ich przełamać, ale niestety nie potrafiliśmy jej wykorzystać. Nasi rywale zachowali zimną głowę do samego końca i to była ich przewaga. My chyba przez cały mecz dawaliśmy się ponieść emocjom, nie potrafiliśmy się uspokoić i zagrać tego, co potrafimy. Na pewno bardzo dzisiaj chcieliśmy wygrać i myślę, że to było widać.
Grzegorz Tkaczyk (Vive): Po przerwie zaczęliśmy fajnie grać w obronie i pociągnęliśmy kilka kontr. Z minus pięć zrobił się szybki remis. Potem sytuacja się odwróciła. Sarić odbił w końcówce kilka ważnych piłek. Dzięki temu a także naszym błędom Barcelona odskoczyła. Proste podania w ręce przeciwnika. Na takim poziomie jest to niedopuszczalne. Jesteśmy rozczarowani.
Ivan Cupić (Vive): Pokazaliśmy, że możemy walczyć do końca. Potem były dwa słupki, kilka razy pokazał się Sarić. Zabrakło też nam szczęścia. Szkoda. Chcielibyśmy zakończyć sezon zwycięstwem.
Viran Morros (Barcelona): Mieliśmy dziś pokaz naprawdę dobrego handballu. Dwa zespoły, które bardzo chciały awansować do wielkiego finału i walczyły o to do samego końca. To normalne, że w takich meczach zdarzają się błędy, stawka jest przecież ogromna. Po dzisiejszym meczu mogę powiedzieć, że jesteśmy w miejscu, do którego chcieliśmy dotrzeć przez cały sezon – w finale Ligi Mistrzów. Z Vive spotykaliśmy się w półfinale po raz drugi, ale to już zupełnie inna drużyna niż dwa lata temu. Mają nowego trenera z nowym pomysłem na grę, inną taktykę i technikę. Wydaje mi się, że są teraz dużo mocniejszą drużyną niż wtedy. Sporo zmieniło w ich grze pojawienie się na kole Julena Aginagalde, ale taki jest sport – do finału może awansować tylko jedna drużyna i cieszę się, że udało się to właśnie nam. Jeśli chodzi o finał nie ma dla mnie żadnego znaczenia z kim się zmierzymy. Zarówno Veszprem, jak i Kilonia to bardzo mocne zespoły, ale jak chcesz wygrać Ligę Mistrzów, musisz wygrać z każdym. Teraz liczy się tylko to, że Barcelona będzie walczyła o tytuł. Musimy się skupić na sobie, odpocząć, zebrać siły na jutrzejszy mecz. W finale na pewno damy z siebie wszystko!