Piłka ręczna w Niemczech jest po futbolu sportem numer dwa. Z Polakami trener Heinar Brand zawsze chce wygrywać. Kiedy zaś przegra, to miejscowi reporterzy piszą, że rywale grali brutalnie – mówi Karol Bielecki w wywiadzie dla „Polski”.
Znowu się Pan naraził.
Czym?
Dziesięć tysięcy ludzi w Halle liczyło na powtórkę finału mistrzostw świata, kiedy Niemcy łatwo pokonali Polaków.
– Liczyło i – jak widać – się przeliczyło…
No, to teraz w Magdeburgu, gdzie Pan gra razem z Grzegorzem Tkaczykiem i Bartoszem Jureckim, będą jeszcze głośniej gwizdali na Polaków.
– Bez przesady. To, że trener Wenta [selekcjoner reprezentacji Polski prowadzi od dłuższego czasu także klub SC Magdeburg – red.] nie jest ulubieńcem niemieckich dziennikarzy, nie może dziwić. Przecież me położymy się na parkiecie i nie przegramy tylko dlatego, że na co dzień występujemy w Bundeslidze.
Czy przed półfinałowym meczem QS Supercup z Niemcami długo grano na nucie rewanżu za mistrzostwa świata?
– Piłka ręczna w Niemczech jest po futbolu sportem numer dwa. Z Polakami trener Heinar Brand zawsze chce wygrywać. Kiedy zaś przegra, to miejscowi reporterzy piszą, że rywale grali brutalnie.
Z kolei Bogdan Wenta bez przerwy studzi nastroje. Powiada, że twierdzenie, iż jesteśmy faworytami styczniowych mistrzostw Europy, jest przesadą.
– I ma rację. W Norwegii zespołów mogących wywalczyć medale jest co najmniej osiem. Oczywiście, w tym również Polska.
Jeśli zdobędziecie mistrzostwo Europy, to od razu też zdobędziecie olimpijski awans.
– Za bardzo pan wybiega w przyszłość. W każdym razie, jak nie w Norwegii, to podczas turnieju przedolimpijskiego będziemy myśleć o Pekinie.
Coraz głośniej mówi się, że to właśnie szczypiorniści, nie zaś siatkarze, są naszą nadzieją na udane igrzyska.
– Na razie o tym w ogóle nie myślimy, chociaż widać, że sponsorzy dostrzegają w nas dobrych klientów. Może nie wyglądamy niczym słupy reklamowe, ale ubogimi krewnymi siatkarzy już nie jesteśmy.
Pan za moment także zacznie zarabiać godziwe pieniądze
Możliwe. Z Grzegorzem Tkaczykiem przechodzimy do Rhein-Neckar Loewen. Czekają tam już Sławomir Szmal i Mariusz Jurasik.
Rozmawiał Piotr Górski