W sportach kontaktowych agresja zawsze była obecna. Ale czy to jest kwestia emocji? Moim zdaniem raczej wynika to z faktu, że każdy chce wygrać – powiedział dla "Przeglądu Sportowego" Artur Siódmiak
PRZEGLĄD SPORTOWY: Sport coraz częściej przestaje przypominać rywalizację zgodną z zasadami fair play, a staje się brutalnym widowiskiem. Zawodnicy nie szanują siebie i bezpardonowo atakują rywali. Z czego to się bierze?
ARTUR SIÓDMIAK:W sportach kontaktowych agresja zawsze była obecna. Ale czy to jest kwestia emocji? Moim zdaniem raczej wynika to z faktu, że każdy chce wygrać. W przypadku np. piłki nożnej dodatkowo idzie o wysoką stawkę i wielkie pieniądze. A wówczas niektórym puszczają nerwy.
Jak to wygląda w piłce ręcznej? Jest Pan podstawowym zawodnikiem niemieckiego TuS Lubbecke.
W lidze niemieckiej gra się ostro, ale nie brutalnie. Nie będę ukrywał – piłka ręczna to twarda gra, ale najczęściej nie stosuje się specjalnych uderzeń.
Czy był Pan świadkiem brutalnych zachowań podczas meczów?
Zdarzały się takie sytuacje. W walce najczęściej narażone na uderzenia się górne partie ciała, szczególnie twarz, ręce i palce. Widziałem zawodników, którzy opuszczali boisko ze złamaniami ręki czy żuchwy. Ale to były faule przypadkowe.
Jak walczyć z brutalnie grającymi zawodnikami?
Najlepiej zaostrzyć przepisy. Tak się stało w piłce ręcznej. Wprowadzono wysokie kary, dyskwalifikacje, sędziowie znacznie częściej sięgają po czerwone kartki. Dodatkowo mają do dyspozycji nagrania wideo, mogą się przygotować do spotkań, zobaczyć jak dana drużyna gra i kiedy jej zawodnicy najczęściej faulują.
Czy ten problem dotyczy wyłącznie mężczyzn?
Jeśli chodzi o panie to sądzę, że wcale mężczyznom nie ustępują. Zawodniczki ciągną się za włosy, podszczypują i drapią.