Karol Bielecki jest spokojny o cztery punkty w dwumeczu z Turkami. Uważa, że nie jest to mocny przeciwnik. Nawet nie zna żadnego nazwiska zawodnika z tej drużyny.
PRZEGLĄD SPORTOWY: Jak szybko panu odrosły włosy?
Słucham? No, po miesiącu.
Przed ostatnim meczem na mistrzostwach świata ogolił się pan na łyso i pomogło. Już nie potrzebuje pan takich sposobów, żeby odzyskać formę?
– To był taki spontaniczny ruch, żadna recepta na przyszłość
Po powrocie z Chorwacji czuje się w dobrej formie?
– Jest dużo lepiej niż na jesieni, zwłaszcza psychicznie. Forma wróciła, jestem zadowolony i pełen werwy. Mam znowu chęci do uprawiania piłki ręcznej.
Nie miał pan wątpliwości co o przyjazdu na spotkania z Turkami?
– Żadnych. Miałem kryzys kilka miesięcy temu, ale teraz wszystko jest już w porządku. Temat zamknięty.
Jak pan traktuje to zgrupowanie?
– Jako okazję do spotkania się z kolegami, bo to pierwsza taka możliwość po mistrzostwach świata. Ale to jest także czas walki o ważne punkty. Myślę, że spokojnie wygramy oba mecze. Widzieliśmy Turków na wideo. Nie są mocni.
Karol Bielecki w meczu z Macedonią podczas MŚ 2009 /Fot. ZPRP
Na mecze z silnymi rywalami łatwo się skoncentrować. Na słabeuszy to nie wydaje się proste.
– Jesteśmy profesjonalistami i podejdziemy do tego dwumeczu poważnie. Nic dziwacznego w naszej grze nie będzie i o cztery punkty jestem spokojny.
PS: Jak pan odebrał decyzję starszego kolegi Mariusza Jurasika o rezygnacji z występów w reprezentacji?
– Szanuję ją. Mariusz grał w kadrze bardzo długo, ale ma rodzinę i nie dziwię się, że chce jej poświęcić więcej czasu. Spodziewam się, że jak wróci do Polski, to przemyśli sprawę i zagramy jeszcze razem w jakichś mistrzostwach.
W ostatnim meczu ligowym z Flensburgiem zdobył pan osiem bramek, najwięcej w tym sezonie. To przypadek, czy zwiastun rosnącej formy?
– Mam nadzieję, że będzie coraz lepiej. Moja gra wygląda teraz trochę inaczej niż wtedy, gdy występowałem w ataku, rzucałem po 10 goli, a kiedy mój zespół się bronił, siadałem na ławce. Już od roku gram również w obronie. Jeszcze nie radzę sobie z odpowiednim rozłożeniem sił, lecz z czasem będzie coraz lepiej.
Z Turcją nie powinno być kłopotu, ale decydujące spotkania czekają reprezentację w czerwcu.
– To jest okres, w którym trudno jest się zmobilizować, ale na pewno damy radę i z zaangażowaniem nie będzie problemu. Tym bardziej, że to będą trudne spotkania. Po sezonie całe ciało boli, chciałoby się podleczyć. Ale wrócą bracia Lijewscy, Bartek Jurecki. Grając w pełnym składzie jesteśmy bardzo silni.
Więcej w Przeglądzie Sportowym