W swym drugim występie w ramach gdyńskiego turnieju noworocznego Polska pokonała Czechy 33:32 (18:14). Biało-czerwoni prowadzili przez większą część spotkania, ale nasi południowi sąsiedzi kilkakrotnie pokazywali charakter, doprowadzając do wyrównania. Ostatnie minuty meczu to wojna nerwów i kilkakrotnie zmieniające się prowadzenie. Ostatecznie to jednak Polacy zachowali więcej sił i jutro zmierzą się z Węgrami w meczu o pierwsze miejsce w imprezie.
Pierwszą bramkę spotkania rzuciła drużyna gości za sprawą ładnego wejścia Aloisa Mraza. Jednak już w czwartej minucie polski zespół prowadził 2:1, dzięki trafieniom Marcina Lijewskiego oraz Mateusza Jachlewskiego. Minutę później publiczność wiwatowała na cześć Karola Bieleckiego, rozrywający reprezentacji Polski zapisał bowiem na swoim koncie pierwszego gola w turnieju. Za każdym razem Czesi doprowadzali jednak do wyrównania, co więcej po upływie 10 minut podopieczni Martina Liptaka wyszli na prowadzenie 6:5. Biało-czerwoni zaczęli uważniej grać w obronie, a kolejne dwa gole Bieleckiego pozwoliły z nawiązką odrobić straty (7:6). Po upływie kwadransa nasz zespół prowadził 10:8, a na listę strzelców wpisali się Bartosz Jurecki oraz Grzegorz Tkaczyk. Czesi mieli swoje szanse na wyrównanie, ale bardzo dobrze w polskiej bramce spisywał się Piotr Wyszomirski. Na 10 minut przed końcem pierwszej połowy prowadziliśmy 12:10. Chwilę później kontaktową bramkę zdobył Tomas Cip. Na szczęście kolejne dwie interwencje Wyszomirskiego i skuteczne kontry, w tym ponownie Bieleckiego, Bartłomieja Jaszki i Mariusza Jurkiewicza pozwoliły Polakom na uzyskanie stosunkowo bezpiecznej przewagi (17:12 w 27 minucie). W samej końcówce Czesi pokazali charakter zmniejszając straty do trzech bramek (17:14). Na sekundy przed zejściem obu zespołów do szatni wynik pierwszej połowy (18:14) ustalił z rzutu karnego Bartłomiej Tomczak.
Drugą połowę otworzyła znakomita akcja i gol Karola Bieleckiego. W zasadzie obraz gry pierwszej partii nie uległ diametralnej zmianie, po 40 minutach było 22:18. Dopiero po dwuminutowych karach dla Piotra Grabarczyka i Marcina Lijewskiego Czesi zbliżyli się na 23:20. Na szczęście i oni nie uniknęli wykluczenia, a skutecznie egzekwowany przez Tomasza Tłuczyńskiego rzut z siedmiu metrów przyniósł wynik 24:20 dla Polski. Niestety dwie straty w ataku kosztowały podopiecznych Bogdana Wenty szybką utratę dwóch goli (24:22 w 45 minucie). W odpowiedzi skutecznym rzutem z drugiej linii popisał się Tomasz Rosiński, warto też odnotować dwie efektowne parady Adama Malchera, który zastąpił w bramce Wyszomirskiego. W 47 minucie Ondrej Zdrahala zmniejszył straty Czechów do zaledwie jednej bramki (25:24). Nieskuteczność Polaków w ataku i odważna akcja Aloisa Mraza dały remis po 26, a na 10 minut przed końcem nasi południowi sąsiedzi wyszli na prowadzenie 28:27. W ostatnich minutach rezultat stale oscylował wokół remisu, prowadzenie zmieniało się kilkakrotnie. Dopiero znakomite akcje Jureckiego i Tłuczyńskiego pozwoliły nam odskoczyć na 32:30 na półtorej minuty przed końcem. Ostatecznie to jednak Polacy zachowali więcej sił zwyciężając 33:32.
Polska – Czechy 33:32 (18:14)
Polska: Wyszomirski, Malcher – B.Jurecki 8, Bielecki 7, M.Lijewski 5, Jaszka 3, Tłuczyński 3, Jachlewski 2, Kuchczyński 1, Jurkiewicz 1, Tkaczyk 1, Tomczak 1, Rosiński 1, Siódmiak, Grabarczyk, Orzechowski.
Czechy: Krupa, Galia – Mraz 8, Cip 8, Motl 3, Stehlik 3, Hruby 3, Zdrahala 3, Mickal 1, Sklenak 1, Vitek 1, Prachar 1, Hrstka 1, Horak.