Zawodniczki reprezentacji Polski po meczu z Czechami były bardzo rozczarowane przegraną. Wszystkie zgodnie podkreślały wspaniałą publiczność, która dopingowała w lubelskiej Hali Globus. Są świadome popełnionych błędów i tego, że bez ich wyeliminowania nie mają co liczyć na sukcesy z tej klasy rywalami.
Katarzyna Koniuszaniec: Tak naprawdę tylko przez pierwsze kilka minut pokazałyśmy naszą grę. Prowadziłyśmy 4:0. Później zaczęło się indywidualne granie. W obronie i w ataku nie byłyśmy zespołem. Na samym początku obiłyśmy bramkarkę z Czech. Nie rzucałyśmy mądrze. Myślę, że się dobrze rozgrzała. Końcówka meczu była już jej, praktycznie wszystko broniła. Musimy popracować nad wyeliminowaniem naszych mankamentów. Jeżeli dalej będziemy grały indywidualnie, to na pewno nic z tego nie będzie.
Karolina Semeniuk-Olchawa: Początek meczu był piękny. Dziewczyny dobrze weszły mecz. Brakowało impulsu do dalszej walki. Kluczem do zwycięstwa byłaby obrona i kontra, której zabrakło. Musimy te elementy gry dalej szkolić.
Fot. Kuba Gucma
Patrycja Kulwińska: Chciałabym przeprosić kibiców, którzy tak licznie stawili się w hali. Miała być wygrana a jest wielkie rozczarowanie. Dla takiej publiczności warto było wygrać. Gosia Gapska broniła wspaniale, dodała nam skrzydeł. Gdy odzyskałyśmy prowadzenie, to do szczęścia zabrakło nam niewiele. Zawiodła skuteczność rzutowa.