Reprezentacja Polski juniorek młodszych udała się do Francji, gdzie zmierzy się z zespołem gospodarzy, Hiszpanią i Węgrami. Madziarki trzy miesiące temu były pierwszym rywalem drużyny Tomasza Konitza w kontaktach międzynarodowych. Z trenerem Biało-czerwonych rozmawialiśmy po sparingu z drużyną Varsovii.
Po dwóch zupełnie innych połowach, w wykonaniu pana drużyny, widać, że tej reprezentacji bardzo brakuje grania.
Zdecydowanie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Niektóre z tych dziewczyn od sierpnia nie rozegrały żadnego meczu. Naszym zadaniem jest tak organizować konsultacje i zgrupowania, żeby zawsze na zakończenie było właśnie granie. Widać jak bardzo ono jest im potrzebne. Teraz jedziemy do Francji, aby tam sprawdzić nasz poziom z dobrymi zespołami europejskimi. Spotkanie z Varsovią pokazało, że są jeszcze takie momenty całkowitego braku zgrania zespołu. Im dłużej trwał sparing widać było, że dziewczyny łapały zasady, o których mówimy. To dało efekt w postaci wysokiego prowadzenia. Zmienniczki znowu potrzebowały trochę czasu, żeby odnaleźć się na boisku.
Myślę, że gdy będziemy tak dalej pracować, to z czasem powinno być lepiej. Za miesiąc spotykamy się na tygodniowym zgrupowaniu w Gdańsku. Tam też będziemy chcieli rozegrać sparingi z rówieśniczkami z Pomorza. Z kolei w grudniu czeka nas obóz, w takim samym wymiarze czasowym, w Obornikach Wlkp., który zostanie zakończony międzynarodowym turniejem. Jestem pełen optymizmu, że przez ten rok zazębi się dobra współpraca zespołowa. Mam tu na myśli obronę 6:0, gdyż uważam, że jak na zespół młodzieżowy, mamy dobre warunki fizyczne. Zależy mi na dobrych kontaktach z trenerami klubowymi, gdyż wiadomo, że właśnie tam odbywa się praca na co dzień.
/Fot. MAS
Podczas tak krótkiego zgrupowania, co można przekazać zawodniczkom? Na co szczególnie zwracacie uwagę?
Przede wszystkim na podstawowe zasady gry w obronie 6:0 a także podstawowe rozgrywanie przeciwko takiej defensywie, jak i 3:2:1. Właśnie w ten sposób często grają Hiszpanki, z którymi wkrótce się zmierzymy. Te zasady z żelazną dyscypliną próbujemy dziewczynom przekazywać.
Hiszpania, Węgry i Francja to czołówka w kobiecej piłce ręcznej.
Jesteśmy tego świadomi co nas dzieli od tych drużyn. Z Węgrami graliśmy w sierpniu.
Uśredniając wyniki wówczas zanotowane dzieli nas od nich około dziesięciu bramek. Zobaczymy co się zmieniło po trzech miesiącach. Dużo rozmawiamy z dziewczynami na temat tego, że oprócz pracy w klubie oczekujemy jeszcze indywidualnego podejścia do zajęć, zwłaszcza nad poprawą motoryki.
Właśnie, jak pan odnalazł podopieczne po dłuższej przerwie?
Teraz są z nami nowe dziewczyny, z Kielc, których zabrakło na pierwszym zgrupowaniu w Szczyrku. Widać, że Dominika Więckowska i Wiktoria Śliwińska dobrze przepracowały okres przygotowawczy przed sezonem. Ogólnie drużyna robi postępy, ale bez grania nic z tego nie będzie. Mam nadzieję, że do eliminacji w 2015 r. uda się stworzyć fajny, walczący zespół.
Do Francji zabiera pan szesnaście zawodniczek. To aktualnie najsilniejszy skład, który możemy wystawić?
Może nie najsilniejszy, ale optymalny. Z Krystyną Wasiuk dobrze wyselekcjonowaliśmy kadrę, ale być może jedna a nawet trzy zawodniczki nam jeszcze umknęły. Najsłabszą pozycją jest w tej chwili bramka. Czekamy na rocznik 1999 r., który być może pozwoli nam uzupełnić luki w składzie.
Marek Skorupski
ZOBACZ TAKŻE: