Supercup po raz szósty w historii wywalczyli piłkarze ręczni Niemiec, którzy w decydującym meczu pokonali w Hamburgu Polskę 24:23 (11:11). Biało-czerwoni w turnieju zajęli drugie miejsce, a ich gra długimi momentami mogła się podobać.
Fot. Archiwum
W spotkaniu, ze względu na urazy, nie mogli zagrać podstawowi zawodnicy reprezentacji Polski, którzy przyjechali na turniej: Mariusz Jurkiewicz Tomasz Rosiński i Piotr Grabarczyk. Mniejsze pole manewru nie ostudziło ducha bojowego w naszej ekipie. Biało-czerwoni zaczęli od udanej akcji z koła. Wynik otworzył Kamil Syprzak, który tym samym wyrównał swój dorobek z każdego poprzedniego meczu imprezy. Już pierwsze minuty zapowiadały, że rywalizacja będzie bardzo wyrównana. Zespoły do stanu 2:2 zdobywały gole na przemian. W naszej ekipie oprócz Syprzaka na początku punktował również, będący w doskonałej dyspozycji, Karol Bielecki. Przy pierwszej okazji z dobrej strony dał o sobie znać również Patryk Kuchczyński. Po jego trafieniu nasz zespół prowadził w 7 min 5:3. Gospodarze imprezy szybko doprowadzili do remisu, w czym duży udział miał skrzydłowy Patrick Groetzki. W krótkim odstępie czasu obie drużyny nie wykorzystały trzech rzutów karnych, z tym, że dwukrotnie interwencjami popisał się Sławek Szmal. Strzelecką niemoc obu ekip przerwał Bielecki, co natychmiast poskutkowało przerwą na żądanie dla drużyny Martina Heubegera.
Dalej mecz toczył się bramka za bramkę (8:8 w 23 min). Tymczasem Przemysław Krajewski bezbłędnie pokazał się z linii siedmiu metrów. Po chwili pierwszą karę w meczu sędziowie nałożyli na Piotra Chrapkowskiego. Niemcom łatwiej było w tym okresie dochodzić do pozycji rzutowej, ale trzykrotnie Szmal był przeszkodą nie do pokonania. Remisowy rezultat pierwszej połowy ustalił, po indywidualnej akcji, Robert Orzechowski.
Po przerwie między słupkami, pierwszy raz w turnieju, zaprezentował się Piotr Wyszomirski. Dalej żadnej z drużyn nie udało się wypracować większej przewagi. Biało-czerwoni po drugiej bramce z rzędu Michała Szyby, odzyskali prowadzenie (13:12). Odpowiedź Niemców była natychmiastowa – trzy kolejne trafienia stały już się ich łupem. Rozegrał się obrotowy gospodarzy Patrick Wiencek, który e 42 min miał pięć goli na koncie. Po kilku próbach trafił wreszcie Bartłomiej Jaszka, co przyczyniło się do kolejnego remisu, po 16. Warto zaznaczyć, że Polacy częściej zdobywali bramki po indywidualnych akcjach niż po zespołowych zagraniach.
Michał Daszek tego dnia był trzecim polskim egzekutorem przy rzucie karnym. Za jego sprawą wynik ponownie był rozstrzygnięty. Mogło być lepiej, ale Silvio Heinevetter udowodnił, że nie bez powodu zaliczany jest do światowej czołówki bramkarzy. Na niespełna 10 min przed finałową syreną Michael Biegler poprosił o czas. Nasz zespół zanotował jednak przestój, co pozwoliło rywalom odskoczyć na trzy trafienia. Mobilizacja Polaków, dobra gra w obronie, spowodowała, że mecz ponownie się wyrównał. Niemcy zmienili system obrony na 3:3, co przyniosło efekt w postaci ich prowadzenia 23:20. Gol kontaktowy Chrapkowskiego dawał jeszcze nadzieje na korzystny wynik. Polakom potrzebne było jednak zwycięstwo, gdyż remis w końcowym rachunku premiował gospodarzy imprezy. Ostanie słowo należało do Niemców.
Supercup 2013:
dzień 1.
EGIPT – POLSKA 21:24 (11:11)
NIEMCY – SZWECJA 29:24 (12:9)
dzień 2.
NIEMCY – EGIPT 36:25 (19:13)
POLSKA – SZWECJA 29:28 (14:10)
dzień 3.
NIEMCY – POLSKA 24:23 (11:11)
Niemcy: Heinevetter, Lichtlein – Kneer, Gensheimer 3, Roggisch, Sellin 5/3, Wiencek 5, Pekeler, Groetzki 2, Weinhold 3, Kneule 1, Haas 2, Pfahl 1, Klein, Christophersen 2.
Karne: 2/4
Kary: 4 min.
Polska: Szmal, Wyszomirski – Jaszka 1, Kuchczyński 1, Bielecki 5, Wiśniewski 2, Syprzak 3, Daszek 1/1, Kostrzewa 1, Krajewski 2/1, Kubisztal, Orzechowski 3, Szyba 2, Chrapkowski 2.
Karne: 2/4.
Kary: 6 min.
SZWECJA – EGIPT 40:29 (18:15)
Tabela końcowa:
Drużyna |
M |
Z |
R |
P |
Bramki |
Pkt. |
|
1. |
Niemcy |
3 |
3 |
0 |
0 |
89:72 |
6 |
2. |
Polska |
3 |
2 |
0 |
1 |
76:73 |
4 |
3. |
Szwecja |
3 |
1 |
0 |
2 |
92:87 |
2 |
4. |
Egipt |
3 |
0 |
0 |
3 |
75:100 |
0 |