6 grudnia 2013

To będzie bardzo ciekawy turniej

Antoni Parecki, drugi trener kobiecej reprezentacji Polski, odpowiedzialny za przygotowanie bramkarek nie ukrywa, ze obecnie numerem jeden na tej pozycji jest Anna Wysokińska. Szkoleniowiec przyznał, że w ostatnim okresie przygotowawczym sztab szkoleniowy zwracał dużo uwagi na rozgrywanie akcji w ataku.

Mistrzostwa świata w Serbii będą pierwszym poważnym sprawdzianem dla drużyny, którą wspólnie z Kimem Rasmussenem prowadzicie od trzech lat. Chodzi mi o trudy i czas trwania turnieju.
W składzie naszego zespołu są trzy zawodniczki, które brały udział w mistrzostwach świata w 2007 r. (Kinga Grzyb, Karolina Kudłacz i Kinga Byzdra przyp. autor). Przez wiele lat, jako członek sztabu szkoleniowego duńskich reprezentacji, uczestniczyłem w tej rangi imprezach. Trochę doświadczenia udało mi się zgromadzić. Dużo na ten temat rozmawiamy z dziewczynami. Start w mistrzostwach wymaga pełnej koncentracji. Na pewno wynikną jakieś sprawy, które trzeba będzie na bieżąco rozwiązywać. Myślę, że jesteśmy na to przygotowani.

Umiejętne rotowanie składem też będzie bardzo ważne.
Przede wszystkim. Pokazały to mecze ze Szwecją, że skład, którym dysponujemy, kiedy gra skoncentrowany przez cały czas, to potrafi wygrywać z najlepszymi. Szkoda, że nie udały się nam dwa pierwsze mecze kwalifikacyjne do mistrzostw Europy. Uważam, ze w spotkaniach z Czarnogórą i Czechami zawiodła skuteczność, gdyż sytuacji rzutowych wypracowaliśmy bardzo dużo. Kim zwrócił na to uwagę i w naszych przygotowaniach koncentrowaliśmy się na większym kreowaniu różnych wariantów w ataku, który bardzo szlifowaliśmy. Nasza obrona, co pokazały z kolei mecze z Brazylią, funkcjonuje bardzo dobrze. Oczywiście w Elblągu widzieliśmy dwie różne połowy. Pierwsza była trochę przestana, ale druga pokazała, że można odrobić straty i wygrać znaczną liczbą bramek.

Anna Wysokińska jest w tej chwili bramkarką nr 1, czy też wszystkie zawodniczki na tej pozycji traktowane są w kadrze równorzędnie?
Po dotychczas rozegranych meczach sytuacja się tak wykrystalizowała, że to raczej Ania jest nr 1. To jednak jest płynna kwestia i kolejne mecze mogą to zmienić. Nie ma tak, że ktoś jest nr 1 od początku do końca.

Dużo pan pracuje z naszymi bramkarkami. To nie tylko treningi na hali, ale również analiza materiału na wideo. Na czym w tym przypadku się koncentrujecie, jak pozyskujecie materiały?
Mamy naszego operatora, który na bieżąco nagrywa mecze. Na Paragwaj dostaliśmy występ tej drużyny z Brazylią. Łukasz Kalwa na tej podstawie przygotowuje wycinki o wszystkich podstawowych zawodniczkach rywalek. Taki materiał mamy o każdym grupowym przeciwniku. Wówczas siadamy z dziewczynami i analizujemy. Łukasz tę samą sytuację nagrywa dwukrotnie. Mamy opracowane diagramy, na których jest narysowana bramka i pokazane są sytuacje rzutowe. Zapamiętujemy lub zapisujemy w zeszycie, jak dana zawodniczka rzuca, jak się porusza. Czy był to rzut bieżny, czy z wyskoku, czy była to indywidualna akcja, czy po zagraniu. Wybieramy tzw. mocne strony przeciwnika, w tym ulubione rzuty. Przy karnych zwracamy uwagę na ułożenie nogi, całego ciała. Pracujemy nad tym wspólnie. Zawsze to cieszy, kiedy przynosi to efekty.

W tym turnieju można maksymalnie wymienić dwie zawodniczki.
Zgadza się. Można zrobić to w dowolnym momencie. Mamy zapewnienie od władz naszego związku, że dowołana zawodniczka dołączy do drużyny w ciągu jednego dnia. Oczywiście zmiana będzie ostatecznością. Uważam, że mamy na tyle mocny skład, że powinniśmy sobie z nim dać radę. 

Jaki będzie to turniej?
Na pewno bardzo ciekawy, zwłaszcza gra w grupie. Kiedy awansujemy do dalszych gier z pozycji nr 2, to niewątpliwie będzie to jakiś przywilej. W tym momencie należałoby się jednak zastanowić i przeanalizować rywali z grupy D, tej z którą się krzyżujemy. To tzw. bardzo europejska grupa. Zagrają tam m.in. Niemki, Węgierki, Rumunki i Czeszki. Wyjście z pozycji 2, 3 czy 4 tak naprawdę nie będzie stanowiło różnicy. Rywalki prezentują zbliżony poziom, podobny styl grania i formę. Najważniejsze jest wyjście z grupy, a potem jest mecz o wszystko.
/Fot. JG

Czy nadszedł już ten moment oznaczający, iż nasza drużyna na stałe zagości w imprezach najwyższej rangi, czy też trzeba jeszcze nad tym popracować?
Fajnie to pan ujął. Wydawało się nam, że po meczach ze Szwecją przyszedł czas na potyczki z Czarnogórą i Czechami i już jesteśmy na odpowiednim poziomie. Okazało się, że brakuje nam rutyny, postawienia kropki na i, cwaniactwa, wykorzystywania naszego potencjału na 100 procent w każdej chwili przez 60 minut trwania meczu. To musimy obudzić w naszych dziewczynach. Mecz trwa 60 minut, a nie 45 czy też, jak w przypadku spotkania z Brazylią,. tylko drugą połowę. To są rzeczy, których musząsię jeszcze nauczyć, rzeczy które muszą w nich tkwić zakodowane.

Czego wam życzyć?
Aby kontuzje nas ominęły i byśmy byli skoncentrowani. Tak, aby po 60 minutach móc z dumą spojrzeć na tablicę wyników. W tym roku byłem z młodzieżową reprezentacja Danii na mistrzostwach świata. Z grupy wyszliśmy na pierwszym miejscu, nie przegrywając meczu. Francja z naszej puli wyszła jako czwarta, a później zdobyła brązowy medal, a my ostatecznie zajęliśmy 13.miejsce. Francja w sumie przegrała cztery spotkania, a my tylko dwa. Taki jest sport.

Marek Skorupski

ZOBACZ TAKŻE: Recepta na sukces

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest