Wynik spotkania w Sparkassen Arena otworzył Julen Aginagalde, na co odpowiedział również z koła, Rene Toft Hansen. Zawody rozgrywane były w szybkim tempie i przyznać trzeba, że początkowo większą łatwość rozgrywania akcji mieli gospodarze (4:3; 5 min.). Mistrzowie Polski nie ustrzegli się niecelnych rzutów, co pozwoliło szczypiornistom THW na błyskawiczne wyprowadzenie kontrataku. Goście nie pozwolili jednak „Zebrom” na rozwinięcie skrzydeł i w 10. minucie wyszli na prowadzenie, 5:6. Zawodnicy obu drużyn nie błyszczeli w defensywie, natomiast bardzo szybko biegali od bramki do bramki.
Kielczanie zaliczyli okres dobrej gry, bowiem poprawili obronę i po trafieniach Karola Bieleckiego oraz Manuela Štrleka odskoczyli na 5:8, co spotkało się z reakcją Alfreda Gislasona. Spotkanie było bardzo wyrównane, a po drugim trafieniu Marko Vujina o czas poprosił Talant Dujszebajew (8:10; 16 min.). Po powrocie na parkiet szansę pokazania się dostało kilku kolejnych zawodników Vive, którzy zdecydowanie największe problemy mieli z lewą stroną obrony, gdzie prym wiódł Vujin. Obie drużyny miały też trudności z celnością, gdyż sporo rzutów trafiało w poprzeczkę lub słupki (10:13; 24 min.). Na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy karę dwóch minut otrzymał Mateusz Jachlewski, jednak gospodarze nie wykorzystali gry w przewadze.
Po przerwie kielczanie utrzymywali dystans do rywala, choć była to też zasługa niskiej skuteczności podopiecznych Gislasona. Podobnie jak w pierwszej połowie, przyzwoicie w bramce spisywał się Johan Sjoestrand, dzięki czemu w 40. minucie na tablicy w Sparkassen Arena był remis, 19:19. Chwilę później THW objęło prowadzenie, ale Michał Jurecki udowodnił swoje umiejętności i nie pozwolił „Zebrom” na wypracowanie większej przewagi. Taki przebieg wydarzeń zapowiadał wielkie emocje w decydujących chwilach meczu. Kilończycy konsekwentnie pracowali zarówno w ataku pozycyjnym, jak i w defensywie. Choć podopieczni Dujszebajewa robili wszystko, co w ich mocy, nie byli w stanie powrócić na prowadzenie. Mało tego, przewaga gospodarzy wynosiła już trzy bramki (25:22; 49 min.).
O czas poprosił więc trener THW, a po powrocie na parkiet goście błyskawicznie odrobili straty. W dużej mierze była to zasługa rzutów Michała Jureckiego, jednak w pojedynkę nie był w stanie rywalizować z rywalem. Całe szczęście do gry włączył się Sławomir Szmal, który bardzo dobrze spisywał się między słupkami. Co prawda Niemcy utrzymywali się na prowadzeniu, ale mistrzowie Polski w dalszym ciągu mieli szansę na zdobycie punktów (28:27; 58 min.). By uspokoić grę, o czas poprosił trener Vive Targów. Ze skrzydła trafił …Michał Jurecki, a przerwę na żądanie wykorzystał Gislason. Świetnie w bramce spisał się Szmal i ostatnie słowo należało do gości. Niestety kielczanie nie przeprowadzili skutecznej akcji i mecz zakończył się podziałem punktów.
THW Kiel – Vive Targi Kielce 28:28 (13:16)