9 marca 2014

Gwardia znalazła sposób na Azoty

Dobiegła końca 19. kolejka PGNiG Superligi mężczyzn. Większych problemów ze zdobyciem dwóch punktów nie mieli piłkarze ręczni Vive Targów, Stali, Orlen Wisły oraz Górnika. Nie obyło się także bez niespodzianek, bowiem beniaminek z Opola pokonał puławskie Azoty, a Piotrkowianin urwał punkt MMTS-owi. 

Gaz-System Pogoń Szczecin – Orlen Wisła Płock 32:37 (13:15)
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom na parkiecie nie pojawił się Bartosz Konitz, jednak po przeciwnej stronie do gry powrócił już Mariusz Jurkiewicz, który w sobotnim spotkaniu dość wyraźnie zaznaczył swoją obecność. Od początku obie ekipy raziły nieskutecznością – szczecinianie popełniali proste błędy w ataku, natomiast „Nafciarze” nie wykorzystali trzech rzutów karnych. Mimo to końcówka pierwszej połowy przyniosła wiele emocji i grę „bramka za bramkę”. Momentem, który zdecydował o losach spotkania były pierwsze minuty drugiej połowy, kiedy to wiślacy odskoczyli na siedem bramek. W szeregach gospodarzy świetną dyspozycją popisywał się Wojciech Zydroń, jednak ze względu na uraz nie dokończył spotkania.

PGE Stal Mielec – MKS Zagłębie Lubin 34:22 (19:12)
Kontuzje to aktualnie największy problem mielczan. Mimo to Stal z meczu na mecz prezentuje się coraz lepiej. Początkowo inicjatywa była po stronie gości z Lubina (4:7; 10 min.), ale „Czeczeńcy” nie pozwolili im na kontynuowanie dobrej passy i szybko doprowadzili do remisu. Bardzo dobrze funkcjonowała ich obrona, która umożliwiała Krzysztofowi Lipce grę na wysokim procencie skuteczności. Po zmianie stron mielczanie kolejnymi bramkami odebrali Zagłębi ochotę do gry na kwadrans przed końcem prowadzili 27:16. W tym momencie miejscowi kibice mogli już być spokojni o zwycięstwo.   

Gwardziści sprawili niespodziankę / Fot. gwardiaopole.pl

PE Gwardia Opole – KS Azoty Puławy 30:26 (16:14)

Choć opolanie przystępowali do spotkania bez swoich dwóch ważnych zawodników: Remigiusza Lasonia oraz Filipa Scepanovicia, to w ich grze widoczna była chęć zwycięstwa i wielka determinacja. Tej zabrakło w szeregach puławian, którzy – jak sami podkreślali po meczu – myślami byli jeszcze przy zwycięstwie z płocką Orlen Wisłą. W sobotnim spotkaniu niezwykle skuteczny w bramce był Adam Malcher, który dał swoim kolegom z pola sygnał do ataku. Przerwa po pierwszej połowie nie wybiła z rytmu gospodarzy, którzy wypracowali przewagę czterech bramek. Co prawda Azoty zmniejszyły straty, jednak podopieczni Tadeusza Jednoroga podnieśli się i sprawili małą niespodziankę. 

KPR Legionowo – KS Vive Targi Kielce 24:33 (11:14
)
Beniaminek nie przestraszył się utytułowanego rywala i od pierwszych minut prowadził z nim wyrównaną grę. Choć kielczanie wykorzystali kilka błędów i wyprowadzili skuteczne kontrataki, to dzięki dobrej dyspozycji Tomasza Pomiankiewicza gospodarze byli w stanie odrobić straty. Momentami zawodził atak pozycyjny mistrzów Polski, co wykorzystywali szczypiorniści KPR-u. Dopiero po przerwie podopieczni Talanta Dujszebajewa grali z większą swobodą oraz precyzją. Miało to swoje odbicie w wyniku, więc ani przez chwilę nie ulegało wątpliwości, że dwa punkty pojadą do Kielc.

MMTS Kwidzyn – MKS Piotrkowianin Piotrków Tryb. 27:27 (12:16)
Pierwsza część spotkania była niezwykle wyrównana, a Piotrkowianin udowodnił, że zmiana trenera przyniosła pozytywny efekt. Goście prezentowali się dobrze, dzięki temu do szatni schodzili z czterema bramkami zaliczki. Po przerwie w poczynaniach kwidzynian widać było chęć zniwelowania różnicy, jednak podopieczni Rafała Kuptela nie pozwolili im na zbyt wiele. Sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie, ale na dwie minuty przed końcem to podopieczni Rafała Kuptela miał dwie bramki przewagi. Na całe szczęście dla fanów zgromadzonych w hali goście popełnili błędy, które uniemożliwiły im zdobycie dwóch punktów. 

KS SPR Chrobry Głogów – Górnik Zabrze 26:33 (12:18) 
Spotkanie kończące 19. kolejkę PGNiG Superligi rozpoczęło się od nerwowej gry gospodarzy, co szybko udzieliło się także Górnikowi. Skutkowało to wieloma zmarnowanymi sytuacjami, przez co po dwunastu minutach było dopiero 3:4. Przez całą pierwszą połowę utrzymywała się przewaga gości, a niezwykle skuteczny był Bartłomiej Tomczak. Po przerwie zabrzanie zagrali wręcz koncertowo i przejęli inicjatywę, odskakując na osiem bramek (14:22; 35 min.). Gospodarze nie byli w stanie zniwelować strat, natomiast goście raz po raz zaskakiwali ich dobrymi akcjami w ataku pozycyjnym i sięgnęli po komplet punktów, awansując na czwarte miejsce w tabeli.  

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest