Od kilku dni kadra Kima Rasmussena szlifuje formę na zgrupowaniu szkoleniowym w Szczyrku. Już niebawem czwarta drużyna świata rozpocznie decydującą batalię o udział w Mistrzostwach Europy. Na początek mecz z Czarnogórą, kilka dni później konfrontacja z reprezentacją Czech. – Chcemy przypomnieć sobie, jak się gra razem. Nie widziałyśmy się od marca, a w tak ważnych meczach wzajemne czucie jest bardzo ważne – mówi bramkarka reprezentacji Polski Anna Wysokińska.
/Fot. G.Trzpil
Na kilka dni przed starciem z Czarnogórą udacie się do Częstochowy. Nad czym jeszcze można popracować w tak krótkim czasie?
Anna Wysokińska: Wiadomo, że jest to zbyt krótki czas, aby poprawić np. wydolność. Myślę, że możemy udoskonalić zagrywki, poczuć ich rytm. W głównej mierze skupiamy się jednak na taktyce.
11 czerwca w Częstochowie zagracie z Czarnogórą. Trener Rasmussen przygotował specjalną taktykę na to spotkanie?
-Z reprezentacją Czarnogóry grałyśmy już kilkakrotnie. Nie wiem, czy zespoły mogą się jeszcze czymś zaskoczyć. Trener Kim Rasmussen jest bardzo dobrym taktykiem i jestem pewna, że nas dobrze do tego spotkania przygotuje.
Parę dni później zagracie wyjazdowe spotkanie z reprezentacją Czech. Teoretycznie to słabszy rywal od Czarnogóry, ale jednak w Lublinie z Czeszkami przegrałyście.
-Dokładnie, zgadzam się. Teoria a praktyka to dwie różne rzeczy. Oba zespoły chcą znaleźć się na Mistrzostwach Europy. Każda drużyna będzie walczyć o awans do ostatniej minuty. Czeszki to bardzo dobry zespół i na pewno nie zamierzamy ich zlekceważyć.
Po kapitalnym występie na Mistrzostwach Świata kibice zapewne oczekują od was kompletu zwycięstw i awansu. Jak to się mówi: apetyt rośnie w miarę jedzenia…
-Oczywiście, bardzo chciałybyśmy spełnić te oczekiwania. W Serbii niosło nas niesamowite wsparcie kibiców, ale to już przeszłość. Nie możemy myśleć o Mistrzostwach Świata, bo to już było. Skupiamy się tylko i wyłącznie na najbliższych meczach.
Przyzwyczaiłaś się już do tego, że coraz liczniejsze rzesze kibiców z całego kraju przychodzą na wasze mecze? Atmosfera podczas meczów kadry jest niesamowita!
-I to dla nas świetna wiadomość. To ,co się działo na meczach w Elblągu, Lublinie czy Zielonej Górze, to nagroda za naszą ciężką pracę. To niesamowicie budujące widzieć tylu ludzi wierzących w nas i dopingujących. Serce się raduje kiedy tyle osób śpiewa Mazurka Dąbrowskiego!!
Z perspektywy czasu, jak teraz oceniasz wasz występ na mundialu? Czwarte miejsce to sukces, czy jednak pozostał niedosyt?
Ja nie jestem od oceniania. Przeżyłam tam niesamowitą przygodę, która na zawsze pozostanie w mojej głowie. Przed mistrzostwami nikt na nas nie liczył, a my pokazałyśmy, że będąc razem jesteśmy w stanie góry przenosić. Podczas tej imprezy dużo dowiedziałyśmy się o sobie i o tym jak wiele znaczy słowo drużyna.
Rozmawiała Danuta Jurasz