Reprezentantki Polski pokonały w Brnie Czeszki 25:22 (16:10) i wywalczyły awans do finałów mistrzostw Europy, które w grudniu odbędą się w Chorwacji i na Węgrzech! To druga impreza z rzędu wysokiej rangi, w której zobaczymy naszą reprezentację.
Banery wywieszone za jedną z bramek w Vodowej Hali dobitnie wskazywały, że Biało-czerwone podczas meczu nie będą pozbawione dopingu. Do Brna polscy kibice przyjechali m.in. z Lublina, Gdańska, Koszalina, Tczewa, Dzierżoniowa i Świdnicy.
Organizatorzy postanowili tego samego dnia w tym miejscu przeprowadzić dwa spotkania. Oprócz meczu Czechy – Polska kobiet kibice, kupując bilety po 250 koron (ok. 9 euro), mogli zobaczyć rewanżowe spotkanie play-off mistrzostw świata mężczyzn Czechy – Serbia. Z ekipą gości przyjechał dobrze znany w Polsce z występów w Vive Targach Kielce, Rastko Stojković.
Pierwszy atak gospodyń przyniósł im powodzenie. To skrzydłowa Jana Knedlikova pokonała Izę Czarną. Nasza drużyna, mimo dogodnych sytuacji, przez ponad 5 minut nie potrafiła zdobyć bramki. Pomogła gra w przewadze, a sposób na czeską bramkarkę znalazła Karolina Zalewska, która napsuła sporo krwi rywalkom. Dzięki jej trafieniom nasza drużyna przegrywała tylko 2:3. W 9 min po indywidualnej akcji do remisu doprowadziła Karolina Kudłacz.
Sytuacja Polek w defensywie nie była do pozazdroszczenia, gdy szybko drugą karę otrzymała Monika Stachowska. Nasz zespół na prowadzenie 6:5 wyprowadziła Kudłacz, która bezbłędnie wykonała rzut karny. Po chwili Czarna obroniła „siódemkę”. Po piekielnie mocnym rzucie Aliny Wojtas było już 8:5, a zaraz przewaga wzrosła po kontrze Kingi Polenz i „siódemce” Wojtas.
Czeszki zatraciły skuteczność. To zasługa naszego bloku defensywnego i interwencjom Czarnej. W końcówce pierwszej połowy przewaga Biało-czerwonych oscylowała w granicach 4-6 trafień. Tempo meczu mogło się podobać. W ostatnich sekundach tej części gry gospodynie zupełnie się pogubiły i Kudłacz posłała piłkę do pustej bramki.
Pierwszy gol po przerwie padł łupem Polek. Wojtas w swoim stylu trafiła z dystansu. Rywalki odpowiedziały czterema bramkami z rzędu i prowadzenie Polek zmalało do stanu 17:14. Na szczęście przypomniała o sobie Karolina Siódmiak. Czeszki ponownie znalazły sposób na naszą bramkarkę. Polki dalej prowadziły trzema golami. Przed początkiem ostatniego kwadransa sytuacja nie uległa zmianie.
Prowadzenie 22:18 zapewniła Patrycja Kulwińska, która po meczu przyznała, że od czasu występu w Lublinie (przeciw Czeszkom) nie mogła się odblokować. A tu proszę – była ważnym ogniwem drużyny. Odpowiedź Hany Kutlvarsovej była błyskawiczna. Przy stanie 24:19 trener Jan Basny poprosił o czas. Do końca meczu pozostało niespełna 10 minut.
Fot. Pressfocus
W 57 min Czeszki postawiły wszystko na jedną kartę i grały w siedem przeciwko piątce Polek. Kara Wojtas jeszcze bardziej pogorszyła sytuację. Niespodziewanie jedna z rywalek popełniła błąd kroków. W zamieszaniu pod polską bramką Iveta Luzumova wyłuskała piłkę i rzuciła do naszej siatki (24:22). Przeraźliwe gwizdy towarzyszyły Polkom przy rozgrywaniu akcji. Gol Kudłacz nastąpił w samą porę. Do końca wynik już się nie zmienił, a to oznaczało awans zespołu Kima Rasmussena do finałów mistrzostw Europy. To druga impreza z rzędu wysokiej rangi, w której zobaczymy nasz zespół.
CZECHY – POLSKA 22:25 (10:16)
CZECHY – Ranikova, Satrapova, Mullnerova – Knedlikova 1, Keclikova 3, Chrenkova, Salcakova, Ruckova, Kutlvarsova 7, Vitkova 4, Hrbkova, Luzumova 4, Sterbova, Crnova 3, Selucka, Adamkova. Kary 2 min.
POLSKA: Czarna, Gapska – Stachowska, Niedźwiedź, Siódmiak 2, Gadzina, Gęga, Grzyb 2, Kudłacz 8, Janiszewska, Drabik, Zalewska 5, Wojtas 5, Kulwińska 3, Byzdra. Kary 8 min.
Sędziowie: Amar Konjicanin, Dino Konjicanin (Bośnia i Hercegowina). Widzów 2500.
Tabela grupy 3
1. Czarnogóra 5 10 128:112
2. Polska 6 6 140:132
3. Czechy 6 6 157:136
4. Portugalia 5 0 105:150