Mariusz Jurasik wystąpił w charytatywnym meczu Reszta Świata – Egipt. Spotkanie rozegrano w miniony piątek w Kairze. Międzynarodowe gwiazdy pokonały zespół gospodarzy 33:31 (16:17). Mecz w Cairo Stadium obejrzało ponad 10 tys. widzów.
Jak doszło do pana występu w meczu Reszta Świata – Egipt?
Sekretarz generalny ZPRP, Marek Góralczyk zadzwonił do mnie i poinformował, że jest zapytanie z IHF z propozycją wzięcia udziału w meczu charytatywnym w Egipcie. Chodziło o dzieci chore na raka z hospicjum w Kairze. To jedno z najlepszych tego typu placówek w Afryce. Dochody z tego meczu miały zostać przeznaczone na ten cel. Nawet przez chwilę nie zastawiałem się i bez wahania zgodziłem się na grę w tym spotkaniu. Takich propozycji się nie odrzuca.
Fot. Kuba Gucma
Gdzie konkretnie odbył się ten mecz?
To była bardzo duża kairska hala. Grało się w niej bodaj podczas mistrzostw świata w 1999 roku. Obiekt może pomieścić ok. 20 tys. widzów. Był wypełniony w połowie. Jest tam bardzo fajna akustyka i gdy jeszcze nie wszedłem na boisko to myślałem, że na trybunach siedzi komplet kibiców. Doping był bardzo fajny.
Kto ze znanych zawodników wziął udział w meczu?
Przede wszystkim przyjechało dużo Chorwatów. Trenerem był Slavko Goluza. Z graczy zagrali Igor Vori, Manuel Strlek, Zlatko Horvat, najlepszy zawodnik na świecie – Domagoj Duvnjak, Jakov Gojun. Z kolei Niemcy reprezentowali Florian Kehrmann i Torsten Jansen. Z nimi dwoma wracałem później przez Frankfurt. Był także argetyński bramkarz Matias Schulz. Jak widać są to bardzo znani zawodnicy, jedni z lepszych na świecie. Tym bardziej dla mnie był to fajny wyjazd i zaszczyt gry w takim meczu. Kilka lat temu, gdy grałem jeszcze w Rhein Neckar Loewen, wystąpiłem w Egipcie w podobnym charytatywnym spotkaniu.
Czy mecz był na poważnie rozgrywany, czy też nastawialiście się na zagranie pod publiczność?
Bardziej na poważnie podszedł do tego zespół narodowy Egiptu. Wiadomo wygrać z takimi gwiazdami, albo "pozderzać się" z nimi to duże wyzwanie. My to potraktowaliśmy bardziej zabawowo, pokazowo, jakieś wrzutki, rzuty po obrocie, wkręteczki. Nic nikomu się nie stało. To był już okres roztrenowania po Lidze Mistrzów. Wynik był sprawą drugorzędną.
Pojawił się prezydent IHF dr Hassan Moustafa?
Oczywiście. W dniu meczu, na godz. 12:00, pojechaliśmy do hospicjum. Zorganizowano tam konferencję prasową. Mowa była o rozbudowie tej placówki, były podziękowania dla nas, dla sponsorów. Później zwiedzaliśmy obiekt i na oddziałach, gdzie to było możliwe, rozmawialiśmy z dziećmi. Po meczu zabrano nas na uroczystą kolację. Wróciliśmy do hotelu o wpół do drugiej w nocy. Za trzy godziny mieliśmy samolot do Europy.