15 sierpnia 2014

Jest cenna wygrana!

Polska po niezwykle dramatycznym meczu pokonała Białoruś 26:24 (10:9) w 2. kolejce grupy D mistrzostw Europy mężczyzn do lat 18. W niedzielę Biało-czerwoni zagrają z Czechami. Zespół Rafała Kuptela jest bardzo blisko awansu do drugiej fazy turnieju. 
Tego meczu polski zespół nie mógł przegrać.  Remis też niewiele zmieniał. Pozostało zwyciężyć. Pierwszego gola zaliczyli jednak rywale. Szybko nastąpiło odpowiedź Borysa Brukwickiego.  Nasz najlepszy snajper, Maciej Majdziński nie mógł wstrzelić się w bramkę. W postawie Polaków odczuwalna była zmiana gry w porównaniu do meczu z Niemcami. Przede wszystkim nasz zespół grał agresywniej w obronie, co bardzo utrudniało rywalom dochodzenie do dogodnych pozycji. Do poprawy pozostawała skuteczność w ataku. Podobnie prezentowała się ekipa Białorusi. Nic dziwnego, że po 12 min był remis 3:3.

Prowadzenie dla Biało-czerwonych wywalczył z prawego skrzydła Arkadiusz Moryto. Przeciwnicy nie pozostawali dłużni. Nic dziwnego, że wynik mimo upływu kwadransa dalej był nierozstrzygnięty. Pierwszy o przerwę na żądanie poprosił trener Rafał Kuptel. Co ważne Polacy zaczęli trafiać bramki ze skrzydeł. Wyższy bieg wrzucił Majdziński, który przedarł się przez obronę i podwyższył na 6:4. Swoje „cegiełki”, do osiągnięcia korzystnego wyniku, dokładał również w bramce Daniel Szot.
Z dawnych mankamentów podopiecznych Kuptela pozostawała jednak gra w przewadze. W podobnej sytuacji Białorusini pokazali, że można zdobywać bramki. Gdy wydawało się, że remisem zakończy się pierwsza połowa, to dużym sprytem popisał się Max Rolka, który odzyskał prowadzenie dla naszych barw.
Bramka zdobyta przez Aleksandra Podsziwałowa dobitnie sygnalizowała, że emocje się nie skończyły. Odwrotnie – kibice będą świadkami wielu ciekawych akcji.  Trzy kolejne trafienia wymienionego wyżej Białorusina spowodowały, że bliżej wygranej był zespół Nikołaja Żuka. Nasz zespół po zmarnowaniu kilku doskonałych sytuacji znalazł się w nieciekawym położeniu. W tym momencie rywale prowadzili 15:13. Nic dziwnego, że polski sztab szkoleniowy zdecydował się na przerwę na żądanie. Do końca meczu pozostawał ostatni kwadrans a nasz zespół musiał odrobić trzy gole.
Na parkiecie rozgorzała zacięta walka. Naszym jednak brakowało skuteczności. Całe szczęście, że grający w tej połowie między słupkami Jakub Skrzyniarz ratował kolegów w wielu przypadkach. Po kolejnej bramce Majdzińskiego do remisu brakowało jednej dobrej akcji. Agresywna obrona Biało-czerwonych przynosiła efekty. To Brukwicki wyszarpał piłkę rywalom, by zaraz trafić na 20:20. Prowadzenie odzyskał po indywidualnej akcji Majdziński. Po chwili konto bramkowe z koła powiększył Kelian Janikowski.


/ Fot. Barczyk/Pressfocus

O pechu mogą mówić Białorusini, gdyż w tej samej akcji jeden z nich trafił w słupek, a przy dobitce nie dał się zaskoczyć Skrzyniarz. A Szot obronił karnego. Rzut ala Tkaczyk (wybicie z obu nóg) zaprezentował Majdziński i nasz zespół prowadził 24:21. Zwycięstwo przypieczętował Maciej Skibiński w ostatnich sekundach meczu.
POLSKA – BIAŁORUŚ 26:24 (10:9)
POLSKA: Szot, Skrzyniarz – Wypych,  Kowalczyk 2, Pietruszko, Janikowski 1, Kawka, Mrozowicz 3, Rolka 2, Majdzinski 6, Cichocki, Brukwicki 5, Skibiński 2, Moryto 2, Bekisz 2, Mastalerz 1.
BIAŁORUŚ: Jaromenka, Sadaunichy, Uchaw – Baklazhets, Koralek 6, Karwack 4i, Kulak, Kulesz, Laszczakow, Padsziwałow 7, Paszkow, Sasulin, Sacjuk 3, Sonczik, Jermaszewicz 3,  Jurinok 1.
Sędziowali: Marko Sekulić, Vladimir Jovanović (Serbia). Widzów 1000.

Tabela grupy D:
1. Niemcy   2   4   65:47
2. Białoruś  2   2   54:53
3. Polska    2   2    48:55
4. Czechy   2   0    53:64.

SKLEP KIBICA

Kup koszulkę reprezentacji

Pin It on Pinterest