To był bardzo ważny mecz dla układu tabeli grupy D. Nie udało się uniknąć powrotu do czerwcowych kwalifikacji MŚ. Biało-czerwoni dwukrotnie pokonali Niemców, eliminując ich z finałów. Przyznanie przez IHF „dzikiej karty” przywróciło drużynie naszych zachodnich sąsiadów miejsce w mundialu. Wcześniej stanowisko trenera głównego stracił Martin Heuberger. Zastąpił go Islandczyk Dagur Sigurdsson. Wszyscy zawodnicy niemieccy w 24. MŚ reprezentują kluby Bundesligi.
W pierwszej akcji Kamil Syprzak został powalony na parkiet co skutkowało rzutem karnym. Jego wykonawcą nieoczekiwanie został Krzysztof Lijewski. Nieoczekiwanie, gdyż w zasadzie w meczach reprezentacji nigdy nie widzieliśmy go w tej roli. Nasz rozgrywający rzucił pierwsze trzy bramki dla Biało-czerwonych. Rywale też nie pozostawali dłużni i w 5 min po trafieniu Patricka Groetzkiego przeciwnicy objęli prowadzenie 4:3. Szczęścia nie miał Sławomir Szmal, któremu piłka kilka razy piłka przeszła po rękach, wpadając do siatki.
/ Fot. J. Gucma
Od początku było słychać głośny doping polskich kibiców, którzy przyjechali z wielu miast. Na narodowych flagach można było rozpoznać miejsce rozpoczęcia podróży do Kataru: Dzierżoniów, Koszalin, Kielce, Łomianki, Płock, Konin. Nasi fani byli w zdecydowanej przewadze liczebnej.
/ Fot. J. Gucma
Po czwartej bramce Steffena Weinholda trener Michael Biegler zdecydował się na wzięcie czasu (11 min). W tym momencie Niemcy prowadzili 8:6. Dalej trwała twarda walka o wywalczenie dogodnych pozycji. Do remisu 9:9 doprowadził młodszy z braci Jureckich, Michał. Chwilę wcześniej pierwszą karę w meczu otrzymał Patrick Wiencek. A gdy ona się skończyła na ławkę karnie powędrował Hendrik Pekeler. Gra się zaostrzyła i nieoczekiwaną szansę na odpoczynek dostał Mariusz Jurkiewicz.
Tymczasem Niemcy ponownie odskoczyli na dwa trafienia. A ich przewaga jeszcze wzrosła po kontrach Uwe Gensheimera i Pekelera. Decyzja mogła być tylko jedna – druga przerwa na żądanie. Nasza obrona wraz ze Szmalem niestety nie stanowiła monolitu. Rywale momentami zbyt łatwo punktowali. Przy stanie 12:16 między słupkami stanął Piotr Wyszomirski.
Chwilowo rywale znowu wypracowali trzy gole zaliczki. Czas mijał i jak najszybciej trzeba było realizować plan odrabiania strat. Nie było to jednak takie proste. Szmal znowu nie dał się pokonać z rzutu karnego. Michał Jurecki trafił na 25:25. Kolejne akcje trzeba zapisać po stronie przeciwników, którzy prowadzili trzema golami. Mariusz Jurkiewicz posłał piłkę do siatki, ale czasu pozostawało coraz mniej. Kara dla Bartosa Jureckiego znacznie zmniejszyła szanse na korzystny wynik. Do końca meczu graliśmy w osłabieniu. Biało-czerwoni walczyli do końca, ale to Niemcy na swoim koncie zapisali dwa punkty.
POLSKA – NIEMCY 26:29 (13:17)