Argentyńczycy grają na takiej małej fantazji. Zaczynają jedną zagrywkę i kończą ją we wszelaki sposób. Trzeba w najbliższy mecz włożyć serce i głowę, aby go wygrać – mówi kapitan reprezentacji Polski, Sławomir Szmal.
Czy zapomnieliście już o meczu z Niemcami? Czy jeszcze jest on w głowach? Było blisko wygranej, ale ostatecznie punkty zabrał przeciwnik.
Mecz cały czas jest w głowach. Przegraliśmy i później długo go przeżywaliśmy. Dosyć długo ze sobą rozmawialiśmy. Gdzie popełniliśmy błędy i dlaczego tak się stało.
Niemcy mają nowego trenera ale chyba was w niczym nie zaskoczyli?
Przede wszystkim cierpliwość i dyscyplina gry – to było ich mocną stroną. Były momenty, gdy ich dochodziliśmy, a oni wykorzystywali to potem, gdy sędziowie odgwizdywali im rzuty karne. To były takie sytuacje „50 na 50”, gdy sędzia może zareagować, a nie musi. Oni to zrobili bardzo dobrze.
/ Fot. J. Gucma
No właśnie były takie sytuacje, które można dowolnie interpretować. Macie pretensje do arbitrów?
Podam sytuację, gdzie statystyki wskazują, iż Piotrek Wyszomirski łapie piłki, a później były rzuty karne. Tak w ogóle, to moim zdaniem obronił więcej niż trzy rzuty, jak to podają oficjalne wyliczenia. Nawet puszczaliśmy ich obrotowego i rozgrywającego, Piotrek bronił, a mimo to były odgwizdywane rzuty karne. To było krzywdzące. Uważam jednak, że decydująca była pierwsza połowa.
Wytrzymaliście kondycyjnie? Słyszałem już takie głosy, że pogoń za niekorzystnym wynikiem kosztowała was wiele sił i dlatego w końcówce zabrakło „zimnej głowy” i opanowania.
Końcówka na pewno nie należała do udanych, bo w pewnym momencie widzieliśmy, że graliśmy tylko do środka. Można to zobaczyć, że skrzydłowi dosyć długo stoją na pozycjach. Wydaje mi się, że były potrzebne wcześniejsze zmiany. Tak, by zawodnicy, którzy mają w zespole wiodące role, na finałowe minuty byli wypoczęci.
To rzadki widok, gdy piłka po pana rękach wpada do bramki. A takie sytuacje kilka razy można było zaobserwować w meczu z Niemcami.
Niemal wszystkie piłki miałem na kontakcie. One były rzucane z dosyć bliskiej odległości. To dla bramkarza jest trudne do obronienia. W szatni powiedzieliśmy sobie kilka ostrych słów, że ten środek trzeba zacieśnić. I przede wszystkim trzeba się zderzać z tymi zawodnikami.
/ Fot. N. Barczyk Pressfocus
Następnym rywalem będzie Argentyna. Przed mistrzostwami świata już było wiadomo, że to trudny rywal. Nikt nie zakładał jednak, że Dania straci z nią punkt.
Jeszcze będziemy dokładnie analizowali ich grę. Oglądaliśmy pierwszą połowę i krótkie fragmenty dziś w telewizji. Oni grają na takiej małej fantazji. Zaczynają jedną zagrywkę i kończą ją we wszelaki sposób. Jeżeli zagramy podobnie jak z Niemcami, jak w pierwszej połowie, to będziemy mieli bardzo ciężką przeprawę. Problemy z tymi zespołem mieliśmy już podczas mistrzostw świata w 2007 i 2011 r. Teraz jest to jeszcze bardziej poukładane. Mają zawodników, którzy grają w ligach europejskich.
Czy jesteście przygotowani na taką drużyną jak Argentyna. W obronie grają kombinacyjnie, a w ataku potrafią zaskakiwać. O tym dobitnie przekonali się Duńczycy.
Wydawało się nam, że byliśmy przygotowani na drużynę Niemiec. Byliśmy jednak zbyt pasywni. Trzeba w najbliższy mecz włożyć serce i głowę, aby go wygrać.
Marek Skorupski